Wyświetlenia;

30.12.12

Część 4.

Napisane w nim było '' Hej Skarbie, chciałem spędzić z wami wigilie bo to była nasza ostatnia wigilia spędzona razem... Ostatnio byłem na badaniach i dowiedziałem się że mam raka mózgu, nie da się mnie już z tego wyleczyć, bardzo mi przykro zostało mi kilka dni życia, muszę wyjechać do Kanady, do rodziców, chciałem spędzić moje ostatnie dni z Wami bo was bardzo kocham! Jesteście dla mnie wszyscy bardzo ważni, Córciu wybacz mi to że przez tyle lat nie zachowywałem się jak twój ojciec, naprawdę mi przykro. Do zobaczenia kiedyś.. tam na górze, Kocham i całuje - Tata. '' Gdy to przeczytałam zaczęłam płakać i krzyczeć nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Było mi bardzo źle, podbiegłam do mamy, przytuliłam się i pokazałam jej ten list, nie mogłam uwierzyć że tak po prostu nas zostawił, kochałam go! To było dla mnie trudne przejście.

Kilka dni później ;  <Sobota>
Dryyyyn, dryyyyn - słucham? kto mówi?
- hej Misia, to ja Emilie, wpadasz do mnie na sylwestra?
- O cześć. Nie wiem, musiałabym pogadać z mamą.
- No dawaj fajnie będzie, będą chłopaki!
- Ja już mam na oku jednego także.. Po za tym nie mam humoru ostatnio, smutno mi.
- Czemu coś się stało?
- To nie rozmowa przez telefon, a po za tym, czemu się nie odzywałaś ostatnio?
- Nie mogłam, święta były, musiałam chodzić do kościoła, sprzątać i widziałam się z Brajanem.
- No spoko, dla niego znalazłaś czas a dla mnie nie, ale z ciebie przyjaciółka.. Dobra cześć!
- No ale Acacia! - Pib, Pib, Pib - usłyszała tylko Emilie.
Nie chciałam już z nią gadać! mam po prostu tego dość, zawsze ma czas na wszystko a na mnie nie! Co to jest za przyjaciółka, nie doćć że Justin się nie odzywa, to ona ma mnie gdzieś bo ma chłopaka, Tata mi umarł, nie daję już rady.- Wyszeptałam, kuląc się w kącie cała zapłakana i słuchając piosenki Spadam, Pezet'a.

Po wytarciu łez zeszłam na dół do mamy.
-Mamo...
-Tak córciu?
- Co robisz w sylwestra?
- idę do koleżanki! spróbuje spędzić je jak najlepiej, a Ty córciu?
- Ja... chyba pójdę do Emi.
-A to pogodziłyście się?
- Nie byłyśmy nawet pokłócone.
- No okey, dobra ja wychodzę kupić sukienkę na sylwester, może Ty też byś sobie coś kupiła?
- Może...
- To masz tu 400 złotych, idź kup buty, sukienkę torebkę i wszystko co tam sb chcesz.
-Tsa dzięki, idę na górę pa.
Usłyszałam tylko jak drzwi się zamykają, wyszła. Nie chciałam nawet tych pieniędzy, bo nie miałam zamiaru nigdzie iść, chciałam zostać w domu, musiałam nakłamać bo by mnie samej nie zostawiła w domu. Leżałam na łóżku patrząc w telefon i przeglądając kontakty, miałam koło 5 sms'ów nieoczytanych, ale tam były tylko zaproszenia na sylwestra na którego i tak nie pójdę. Nie miałam nawet ochoty wchodzić na komputer, ani oglądać tv, chciałam pobyć trochę z Emi lub Jussem, ale oni mnie opuścili przecież. To było bardzo bolesne. To życie staje mi się już obojętne.. Mam tylko mamę, dla której liczą się tylko pieniądze, praca i koleżanki. Po chwili usnęłam.
Przebudziłam się jakoś po 18, jakoś z toczyłam się z łózka i poszłam się wykąpać, wanna cała w pianie, za nużyłam się by odetchnąć, relaksowałam się z pół godziny, przemyłam twarz, wyszorowałam całą siebie. Gdy wyszłam z wanny nałożyłam na twarz krem tak jak i na całe swoje ciało. Położyłam się i czekałam aż wszystko dobrze się wetrze. Lubiłam mieć gładką skórę. Nudziło mi się strasznie. Po chwili dostałam sms'a. Odczytuje a tu...
' Kurwa, s*ko! precz od mojego Jussa! ja z nim jestem, a jak słyszałam to podobno do niego zarywasz, wara od niego, bo ci mordę obije! - Kara ' . Poczułam się strasznie źle, zaczęłam płakać, zależało mi na nim, traktowałam go jak bliskiego kolegę, chociaż ledwo się znaliśmy. Nie chciałam do niego już dzwonić, bo może już śpi, zdecydowałam że zadzwonię do niego rano, gdy wstanę, lub do niego pójdę. Odpisałam tamtej dziewczynie ' W dupie mam te twoje groźby, Justin to tylko kolega.'. Ponownie zasnęłam.


Czekam na komentarze!! to mnie bardzo motywuje do pisania, jeśli będzie ich sporo, następna część może znaleźć już się tu jutro! a więc komentujcie Kochani. - to ważne:)

27.12.12

Część 3.

Otwieram drzwi, a tam stoi on i mówi
-No masz te tabletki chorowitku. Przytulił mnie.
- Ojej, nie musiałeś dziękuje. Dałam mu buziaka w policzek.
- Musiałem, bo Ty mi chorowałaś, a tak przecież nie może być. Sama jesteś?
- Tak mama niedawno wyszła do pracy, wróci koło 20.
- A no okey, to jak co robimy?
- O Ciesze się że zostajesz!
- Jak mógłbym Cię chorą zostawić?
Zaśmiałam się i złapałam go za rękę i zaprowadziłam na górę do pokoju.
Usiadł na fotelu i zaczął mówić
- Jezu, ale masz słodki pokój, wygląda tak niewinnie, jak jakaś słodka mała dziewczynka.
- hahahaha, oj weź.. Mam go już 2 rok, więc cicho.
Położyłam się na łóżku, on siedział na fotelu, gadaliśmy dużo, nawet nie zorientowałam się że usnęłam.
Przebudziłam się po jakiejś godzinie a on tam wciąż siedział i się we mnie wpatrywał.
- Co tak się na mnie patrzysz Juss?
- No bo jesteś taka słodka jak śpisz.
- no przecież wiem, kurde, już 19? Mama niedługo wraca, a ja nie ogarnięta, pokój nie posprzątany, o boże..
- Poradzimy sobie. Wypowiedział.
- Niee, Ty idź do domu, pokaż że żyjesz, ja dam radę, zobaczymy się kiedy indziej.
- no jak mnie wyganiasz to okay... Udawał smutnego.
- No idź już idź.
Odprowadziłam go do drzwi dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Mama niedługo miała wrócić a ja nie posprzątałam nic. Po półtorej godzinie wszystko było zrobione.
-Już jestem Acacia!
- Dobrze mamo, ale już późno, pójdę już spać, jutro wigilia.
- No wiem skarbie, dobrze dobranoc, obudzę Cię wcześniej to mi pomożesz trochę.
- No okay, cześć!
Pobiegłam na górę, szybko się umyłam i wskoczyłam pod kołdrę. Usnęłam szybko.

Gdy wstałam było jeszcze ciemno, miałam łzy w oczach, śnił mi się koszmar, nie pamiętam już jaki. Cieszyłam się że jest wigilia lubię spędzać ten dzień z Mamą, może ktoś wpadnie ale wątpię zawsze same jesteśmy, ale mi to nie przeszkadza. Z łózka wstałam, podeszłam do okna, kochałam takie ciemne noce. Patrzyłam w telefon i myślałam o Emilie, tęskniłam za nią a ona mnie olewała bolało mnie to, może jeszcze się odezwie w końcu wigilia mogę liczyć na cuda.
Przespałam się jeszcze trochę i wstałam przed tym jak mama mnie miała obudzić, wykąpałam się i pokręciłam włosy. Pierwszy raz się tak sobie podobałam, jeszcze ciuszki założyć i by było perfekcyjnie, mama mnie przyszła budzić a ja z łazienki już wychodziłam zdziwiona popatrzyła się na mnie jakby patrzyła się pierwszy raz na księżyc.
-No co mamusiu? zdziwiona?
-bardzo, co tak wcześno wstałaś? coś się stało czy coś?
-nie nic, tak po prostu nie mogłam spać. Co mam zrobić? w czym Ci pomóc?
- Porobimy sałatki, ugotujemy coś tam i to wszystko.
No więc pomogłam jej w tym, była już 14, zdziwiona że ten czas tak szybko leci, poszłam się ubrać, cały czas w pidżamie byłam. Mama powiedziała mi żebym przyszła za jakąś godzinę do niej pomóc rozstawić talerze. Gdy już przemyłam twarz i ręce, założyłam to. Poleżałam trochę w pokoju, po oglądałam tv i zjadłam czekoladę. Gdy już zeszłam jak mi mamusia kazała rozstawiłam wszystko, 3 miejsca, ponieważ zostawić trzeba jedno.
- Mamo..
- Tak córciu?
- Bo nie mam nic na koncie a chciałam zadzwonić do Emilie, dasz mi telefon na chwilę?
- Dobrze zadzwoń sobie, w końcu to twoja przyjaciółka. Uśmiechnęła się.
- Taa.. przyjaciółka, dobra dzięki.
Usiadłam w salonie na kanapie i zadzwoniłam do Emilie, niestety nie odbierała. Nawet na sms'a nie odpisała. Było mi smutno przez to no ale może miała już wigilie i nie mogła odebrać. Pomyślałam.
Przy okazji weszłam na facebook'a na tablecie a tam post [3sec] temu dodała Emilie ' Wesołych świąt ! '  Załamałam się, wyglądało to na to iż nie chciała ze mną rozmawiać, bo by oddzwoniła. Było mi strasznie smutno.
- Acacia!!! zejdź na dół, wigilia jest!
- już idę!
Gdy zeszłam mama pyta mnie;
- Co taka smutna jesteś?
- Wydaje Ci się, to zaczynamy?
- No jasnę.
Dryyyyyń dryyyyyyń. Dzwonek do drzwi zadzwonił.
Kto to mógł przyjść? Pomyślałam.
Otworzyłam drzwi i zamurowało mnie, to był mój tata! Z bukietem róż i prezentami.
- TATO !!!!! rzuciłam się na niego. - Jak miło że przyszedłeś!
- Do ciebie skarbie zawsze! chciałem wprosić się na wigilie.
- No chodź chodź, proszę!
- Cześć Caroline. Powiedział do mamy.
- Cześć Gerry, miło Cię widzieć.
Usiedliśmy razem przy stole, podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy dużo, ale jak to mój tato po godzinie musiał już iść. Zostawił mi tylko kopertę, prezenty wolałam otworzyć jutro, list był dla mnie ważny.
Wyszedł z domu a ja usiadłam na krześle, wyjmując z koperty list. Napisane w nim było... CDN.




Proszę o komentarze, to mnie motywuje do pisania!:)
Podobała wam się ta część? - KOMENTUJCIE. :*
 Wesołego sylwestra życzę. 

25.12.12

Część 2.

Pisało w nim... ' Wesołych świąt zmarźluchu:* ' od razu pomyślałam że mógłby to być Justin, szybko mu odpisałam i spytałam skąd ma mój nr, napisał że nie ważne powie mi następnym razem jak się spotkamy, no więc ja już niecierpliwie czekałam aż zaproponuje mi spotkanie. Niestety musiałam pomóc mamie przy pracy, miała do poukładania dużo papierów, także nie mogłam z nim pisać, jakoś mu przetłumaczyłam to, i napisałam że wieczorem lub jutro się odezwę. Poszłam zjeść coś na szybko do kuchni, zrobiłam sobie kanapki i herbatę, zjadłam jak najszybciej i poszłam do mamy jej pomóc, było już po 19 ale jak to ja, dla mamusi wszystko.
- No cześć Mamuś, już jestem, w czym Ci pomóc?
- Oh, dobrze że jesteś, a tu mam stertę kartek do poukładania.
- Spoko, tylko powiedź mi co i jak.
- To te żółte papiery do pudełka, te białe do kartonu, a te jasno niebieskie do segregatora. Minęło z pół godziny, zrobiłam wszystko o co mnie poprosiła, obejrzałam jeszcze chwilę stare zdjęcia bo akurat tam leżały i spytałam mamy.
-Mamo, a właściwie czemu tato z nami nie mieszka? przecież jest sam, nie ma nikogo i mówi że nas kocha.
-Córciu, trudna sprawa, naprawdę musimy dziś o tym rozmawiać?
-No nie.. Przepraszam, to ja już pójdę, Dobranoc!
Szybko pobiegłam na górę, było już po 21, na szczęście jutro niedziela. Pomyślałam.
Weszłam do łazienki, umyłam się, założyłam na siebie pidżamę i ciepłe wełniane skarpetki, które kiedyś uszyła mi babcia. Gdy już się cała ogarnęłam, wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. Weszłam na skype i facebook'a.
Każdy życzył sobie wesołych świąt, zresztą się nie dziwie jak w poniedziałek miała być wigilia. Spojrzałam na skype i zobaczyłam że Emilie jest dostępna, jest to moja przyjaciółka, od razu postanowiłam zadzwonić i jej się z wszystkiego wygadać.
-Hej Emi! - krzyknęłam.
- No siemka. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- Czemu się ostatnio nie odzywasz? - za smutniałam.
- Oj no nie bądź smutna, dużo mam na głowie, mama, tata, ciotka, wiesz przecież że wszyscy się zjechali na święta.
- No tak rozumiem, ale mogłabyś się odezwać czasem łajzo!
- Nie przesadzaj balasie. Co u Ciebie?
- Nie powiem Ci, no chyba że się ze mną jutro spotkasz.
- Do kościoła nie idziesz? nie gotujesz z mamą obiadu? Jezu ty to zawsze leniuchujesz.
- HAHAHAHAHAHAH, od kiedy ja do kościoła? Gotuje, ale chyba po obiedzie można wyjść na spacer co? Weź wcale nie, wczoraj pomagałam mamie.
- No tak, bezbożniku, nie chodź do kościoła, bo po co? Nie dam rady, mama mi nie pozwoli, wiesz jaka jest.. No okey, rozumiem. Sorry ale muszę kończyć, narson. - Wysłała mi buziaka.
- No cześć - odburknęłam.
Wkurzyłam się trochę, bo nie widzimy się jakieś 3 dni, a ja za nią strasznie tęsknie, nie będę codziennie do niej chodzić, nie mam sił, po za tym nie chce jej w niczym przeszkadzać, przecież ona ma chłopaka..
O właśnie, muszę napisać do Justina! - Prawie że wykrzyknęłam.
Szybko złapałam za telefon i do niego zadzwoniłam, nie skapnęłam się że już dochodzi 24, ale i tak odebrał.
- No hejo Jus, wybacz że tak późno dzwonie, obudziłam?
- Nie śpie, bo czekam na sms lub telefon od ciebie, hehehe.
- Oj przepraszam, zagadałam się z Emilie na skype.
- No dobrze, a więc co u ciebie?
- No dobrze nawet, tylko głowa mnie trochę boli, chyba dziś pójdę wcześniej spać.
- Biedna ty, weź tabletkę może?
- Nie mam właśnie, wczoraj wzięłam ostatnia.
- Nie wiem jak ci pomóc, może połóż się już spać, jak wstaniesz to napiszesz, czy cię jeszcze boli czy nie, okey?
- Boże, ale Ty się o mnie martwisz! nie ma czym, to tylko ból głowy.
- Nie marudź Acacia, leć spać, to wyjdzie ci na dobre, do zobaczenia, słodkich snów i dobranoc.
- Eh Justin! dobrze, no dobranoc, słodkich.
Gdy tylko odłożyłam słuchawkę od razu się położyłam i zasnęłam jak bym nie spała kilka tygodni.

Przebudziłam się koło 8 nie mogłam dalej usnąć. Spojrzałam przez okno i znów padał śnieg. Zima to moja ulubiona pora roku. Szkoda że nie mam rodzeństwa, wyszłabym z nimi na sanki..
Wstałam z łóżka poszłam się ogarnąć i do łazienki się przemyć, stałam przed szafą jakieś 15 minut, ale wybrałam coś na siebie, w końcu dziś niedziela, jakoś lepiej chciałam wyglądać, a więc założyłam to. Szybko zeszłam na dół, mama zdziwiona była że tak szybko wstałam, zrobiłam sobie tosty i poszłam przed tv. Oglądałam jakiś film, ale przerwał mi telefon, dzwonił z góry, ledwo go słyszałam, szybko pobiegłam odebrać. Dzwonił Justin.
- Słucham? Jus?
- Ej no, miałaś się odezwać jak wstaniesz, zapatrzyłam się w tv wybacz.
- No dobrze, już głowa nie boli?
- Boli trochę.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, powiedziałam że od dzwonie później bo ktoś przyszedł. W drzwiach zastałam... CDN

No dalej! Czekam na komentarze, czy wam się podoba, czy coś poprawić?

Czekam na 5 komentarzy i 500 wejść.  ;)

24.12.12

Część 1.

Wstałam koło 9, od razu zajrzałam przez okno, pierwszy śnieg, byłam podekscytowana, chciałam go dotknąć, ponieważ u nas mało kiedy śnieg pada. Wybiegłam szybko z domu i od razu wzięłam w garść śnieg, było mi zimno, po jakiś 2/3 minutach wróciłam do domu. Poszłam na górę ogarnęłam się trochę, poszłam przemyć twarz, od razu było mi lepiej, zeszłam na dół zjeść śniadanie byłam jeszcze w pidżamie, mama oczywiście zrobiła mi omlety, smakowały wyśmienicie! podziękowałam za posiłek i wróciłam na górę po czym ubrałam się w coś przyzwoitego, w końcu była sobota, przecież nie będę cały dzień chodzić w pidżamie i nudzić się w domu, założyłam to. Posprzątałam trochę w pokoju i miałam zamiar wejść na laptopa i popytać czy ktoś by poszedł na jakiś spacer, czy coś. Po jakiś 10 minutach byłam już na facebook'u, napisałam na publicznej czy ktoś miałby ochotę wyjść na spacer, nikt nie pisał, każdy był zajęty przygotowaniami na święta, miałam już z chodzić a tu naglę Justin, chłopak którego prawie w ogóle nie znałam tylko go kojarzyłam ze szkoły, napisał do mnie prywatna wiadomość ' hej Acacia, ja bym mógł wyjść, też mi się nudzi ' od razu mu odpisałam, pisaliśmy jakieś 15 min, mama mnie wolała by jej w czymś pomóc więc napisałam mu ze będę o 15 w parku Asql, często tam przesiaduje, moje ulubione miejsce, odpisał że się tam pojawi. Poszłam do mamy tak jak mnie prosiła, pomogłam jej we wszystkim i usiadłam przez tv, oglądałam jakieś pół godziny i po chwili zorientowałam się że jest już po 14,30 a ja nie naszykowana, dobrze że do parku miałam tylko 5 minut. Szybko pobiegłam na górę, ubrałam się w to, by jakoś lepiej wyglądać, trochę pomalowałam oczy. A usta błyszczykiem brzoskwiniowym, mało było go widać i o to chodziło, jeszcze przed wyjściem popsikałam się perfumami o zapachu truskawki z maliną, były strasznie słodkie, uwielbiałam ten zapach. Spojrzałam jeszcze na zegarek było już po 14,50 szybko zeszłam na dół założyłam na siebie jeszcze to i wyszłam. Po chwili doszłam do parku, on siedział na mojej ławce. Pomyślałam (ale trafił, akurat tam usiadł). On mnie nie zauważył podeszłam od tyłu i przybliżyłam głowę i- hejo Justin. Odparłam.
- No cześć. - powiedział to szybko i od razu wstał.
- Dziwie się że chciałeś ze mnś wyjść, taki popularny człowiek w szkolę z taką szarą myszką jak ja?
- Jaką szarą myszką, prawie każdy Cię zna.
- Ale ja ich nie - odpowiedziałam śmiejąc się lekko.
- A no chyba że tak. To jak idziemy się przejść, czy będziemy tak stać?
- No chodźmy bo zamarznę zaraz.
- Nie jest takie zimno przecież.
- No wiem.. ale ja jestem strasznym zmarźluchem.
Zaśmiał się, spacerowaliśmy tak około 2 godzin rozmawialiśmy na temat dużo rzeczy, o wszystkim prawie, nie miałam z żadnym chłopakiem nigdy takiego dobrego kontaktu. Pomyślałam.
Gdy zbliżała się 18 powiedziałam że muszę już iść, bo mama na mnie czeka, muszę jej pomóc.. Jak zawsze ja..
-Poczekaj! Odprowadzę cię.
-dobrze, jak miło. Uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech.
Szliśmy kilka ulic w ciszy. Co chwila na siebie spoglądaliśmy i się uśmiechaliśmy. On był taki uroczy.
- O tu mieszkam - odparłam.
- Oo, jak blisko mnie, patrz ja tam na końcu ulicy.
- Jak fajnie się złożyło.
- Też się ciesze - odpowiedział.
-Przepraszam ale muszę już iść.. Głupio mi że muszę już iść ale wiesz jakie są mamy..
-No rozumiem, rozumiem, dobra to już leć bo jeszcze nawrzeszczy na Ciebie, a tego bym nie chciał.
-No dobrze, już idę.
Dałam mu buziaka w policzek i weszłam do domu, jeszcze przez okno patrzyłam jak odchodził.
Nie minęło nawet 10 minut a już dostałam sms, pisało w nim... CDN.
 

Jak się podoba to komentujcie! będę wiedzieć że to czytacie, jeśli macie jakieś uwagi też je piszcie, na pewno spróbuje poprawić to co mi nie wychodzi. Dziękuje z góry ~ Dominika.
WESOŁYCH ŚWIĄT. :*

Bohaterowie;

Acacia Clark - Wysoka blondynka, ciemno niebieskie oczy, szczupła, urodzona 10.12.1996 ~ GŁOWNA BOHATERKA.
Justin Gree - Wysoki brunet, włosy o długości koło 3/4cm, brązowe oczy, szczupły, urodzony 27.08.1995 Emilie Nergern - Przyjaciółka Acacii, blodnynka, włosy dosięgające do ramion, ciemno niebieskie oczy, urodzona 30.03.1996.
Resztę osób poznacie w trakcie opowiadania, będzie ciągle ciąg dalszy, spróbuje pisać szybko części, jeśli wam się coś spodoba, lub niespodoba piszcie to w komentarzach, będę wtedy wiedzieć czy mam pisać, lub co poprawić.
Dziękuje za wszelką uwagę. Pozdrawiam, Dominika.

OPOWIADANIE ZACZĘTE 24.12.2012
Wesołych świąt wszystkim życzę.