Wyświetlenia;

19.4.13

Zawieszenie bloga.

Blog zostaje zawieszony na kilka tygodni, ewentualnie miesięcy. 
Wcześniejsza prowadząca mi go oddała.
Nie piszcie komentarzy typu 'jesteście żałosne' itd, bo to właśnie wy tacy jesteście, bo nie umiecie się niczego doczekać. Ja sobą nie dam pomiatać. Więc to tyle ode mnie. Cześć.
~ Wew. 

14.4.13

~ Dominika.

Siemanko, wiecie co.. Bo Ola nie będzie mogła prowadzić tego bloga, bo ma mało czasu, da nastepną część a ja się wami zajmę, nie wiem może co tydzień będę dodawać posty, ale będę!
Zacznę bloga prowadzić od następnego poniedziałku, myślę że poczekacie :) / Dominika. 
@kochamwas <3

2.4.13

Część 27.

Po chwili Pika zaczęła szczekać. Szybko odłożyłam żyletkę, wytarłam się ubrałam i wyszłam. Pika stała pod moimi drzwiami, jakby wiedziała że chce sobie coś zrobić. Kochany pies. Pewnie i tak bym tego żałowała. Spakowałam się  do szkoły, naszykowałam ciuchy i poszłam spać.
Poniedziałek ; 05.02.2013
Dość długo się budziłam, gdy wstałam usiadłam na łóżku i chwilę poczekałam żeby się otrząsnąć. Pomaszerowałam do łazienki, przemyłam twarz, umalowałam się i ubrałam. Byłam naszykowana, tylko iść na dół coś zjeść. Jeszcze 5 min i Jus powinien być po mnie. Wróciłam na górę, wzięłam torbę i zeszłam na dół. Justin już czekał, przywitał się ze mną buziakiem w policzek. Wyszliśmy, szliśmy w ciszy, bez żadnego słowa doszliśmy do szkoły. Nie wiem czemu się nie odzywałam, po prostu.. Nie potrafiłam, ciągle w głowie miałam to co zrobiłam z Davidem. Przed wejściem do szkoły jeszcze raz po cichu go przeprosiłam. Nie wiem jak on może jeszcze ze mną być.. Za takie coś.. Odprowadził mnie pod salę, dał buzi w policzek i odszedł.. Patrzyłam jak się porusza. To jest mój ideał. A nie Davv. Muszę z nim pogadać. `O wilku mowa`, pomyślałam.
- Cześć Acacia. - przywitał się.
- No hej, mógłbyś po szkole do mnie przyjść? musimy pogadać.. - Zmarszczyłam czoło.
- Wiem o co ci chodzi, nie ma sprawy, zapomnijmy o tym co się stało, serio. - Uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i odeszłam. Szłam w stronę Kate. Przytuliłam się do niej. Gdy nagle zadzwonił dzwonek. Przyszła nauczycielka od matematyki. Usiadłyśmy razem w pierwszej ławce. Cały czas bylam skupiona na tym co mówi nauczycielka, muszę się wziąć ponownie za naukę - Pomyślałam. Kate mnie szturchnęła. Bo pani coś do mnie mówiła. Wstałam i powiedziałam. - Przepraszam, zamyśliłam się, to się nie powtórzy. - Usiadłam. Czuje dziwne uczucie, jakby moje życie miało się zmienić, nie wiem czemu, sama nad tym panuje.. Po wszystkich lekcjach wróciłam z Kate do domu, zjadła u mnie i wzięłyśmy się za naukę. Wkuwałam historie na jutrzejszy sprawdzian. Po 2 godzinach zrobiłyśmy sobie przerwę. Zeszłyśmy na dół i jadłyśmy kanapki z nutellą, porobiłam kilka zdjęć mojej przyjaciółce i wróciłyśmy do nauki.
- Jestem pewna że napiszę to na 4! - wykrzyczałam a Kate popatrzyła się na mnie z podniesioną brwią.
- Ja w połowie. - wydukała. - Nie martw się, pomogę Ci. - uśmiechnęłam się. Było po 18. Kate już się zbierała, jeszcze zjadłyśmy trochę ciasta i obejrzałyśmy serial. Gdy wychodziła powiedziała mi że jutro po mnie przyjdzie do szkoły. Zgodziłam się. Wróciłam do salonu. Mama siedziała i patrzyła w papiery. Spojrzała że przyszłam i powiedziała. - Bankrutujemy. Jest możliwość że stracę pracę.. Załamała się. - Jak my bez pieniędzy przeżyjemy? - Podeszłam do niej i ją przytuliłam. - Jeśli trzeba będzie to mogę iść do pracy. - Wybełkotałam.. - Nie, coś ty?! oszalałaś? nie rób sobie złej reputacji, mam trochę pieniędzy na koncie, starczy na jakieś 3/4 miesiące.. Do tego czasu powinnam znaleźć nową pracę. Nie martw się córciu. - Dała mi buziaka w policzek. Wróciłam do pokoju, pomaszerowałam do łazienki, zmyłam makijaż, umyłam się i naszykowałam ciuchy na jutro. Wzięłam się za lekcje, musiałam napisać wypracowanie. Zeszło mi do 21. Następnie położyłam się na łóżku, włączyłam tv i zaczęłam oglądać film, jakiś horror. Pika leżała przy mnie, cały czas myślałam.. Miałam tyle problemów. Mama, Justin, David. Jej, co ja ze sobą mam zrobić. Długo myślałam, w końcu zasnęłam.
Wtorek ; 05.02.2013
Wstałam przed piątą, nie mogłam zasnąć. Także wstałam. Umyłam się, umalowałam, ubrałam. Zeszłam na dół coś wszamać i wzięłam się za powtarzanie historii, spojrzałam jeszcze na matematykę. Wypiłam kakao i poszłam posłuchać muzyki do siebie. Włączyłam płytę Believe i długo jej słuchałam, po pół godzinie stwierdziłam że muszę już zejść bo niedługo pojawi się Kate, za jakieś 15 min. Napisałam sms'a Jussowi by po mnie nie przychodził, bo idę z Kate. Odpisał - ok - ale odpowiedź długa, rzeczywiście. Przyszła Kate. Wzięłam torbę i wyszłyśmy, zaszłyśmy do parku, popatrzeć i podziwiać naturę. Po 15 minutach byłyśmy już w szkole, Kate przez ten cały czas mnie pytała z historii, matematyki i biologi. Długo zakuwałam, muszę coś umieć przecież. Pod salę nie przyszedł Jus i nie przywitał się. Szkoda. Chciałam mu się pochwalić że nareszcie biorę się do pracy. Ale no ok. Przez cały dzień go nie spotkałam tak żeby się przywitał, widziałam jak czwiczył na w-f. Bez koszulki. Miał piękną figurę. Zobaczył mnie. Spojrzał się i od wrócił wzrok. Nawet się nie uśmiechnął. Kurde. Coś jest nie tak. Test z historii napisałam na 5, z biologii na 4 i dostałam plusa na matmie. Jestem zadowolona z siebie. Do domu wracałam z Chrisem, miły chłopak, ze starszej klasy, mieszka prawie na przeciwko mnie. Rozmawialiśmy sporo. Odprowadził mnie pod dom i powiedziałam żeby dziś wpadł na ciastko. Zgodził się. Pożegnał przytuleniem, przechodził Justin, wracał ze szkoły. Zobaczył że Chris wychodzi z mojego podwórka. Nie spojrzał się na mnie. Szedł cały czas prosto. Eh. Co mu jest. Weszłam do domu i zobaczyłam moją kuzynkę, ucieszyłam się na jej widok, z 2 lata jej nie widziałam. Urosła strasznie, ma teraz 9 lat. Pobawiłam się z nią trochę, poszłam coś wszamać i do nauki. Było po 14. Jutro test z angielskiego. Nauczyłam się wszystkich słówek, regółek i w ogóle. Włączyłam muzykę i bawiłam się z psem. Gdy nagle wyjrzałam przez okno. pod furtką stał Chris, machał mi, a za nim.. szedł Justin na trening. Przykro mi się zrobiło, ale nie chciałam o tym myśleć. Zeszłam na dół i zaprosiłam Chrisa do mnie na górę, zrobiłam herbatę, przyniosłam ciasto i tak sobie rozmawialiśmy. Od kiedy on tu mieszka, jakie plany na przyszłość, czy ma dziewczynę itd. Dość długo rozmawialiśmy, bo była 17 jak przyszedł a już 20,30. Gdy wychodził pożegnał się ręką, bo wiedział jaką mam sytuacje z Justinem. Machałam mu jeszcze jak wyszedł.
Dziękuje tym co czytają tego bloga i czekają na części, jesteście kochani <3

30.3.13

Ważne info :)

Wiecie co.. Sama już nie wiem czy prowadzić tego bloga, bardzo chce pisać części, ale czasami nie mam weny i nie mam jak napisać, a nie będę pisać na chama, tak jak ostatnio i źle mi to wyszło, bo pisałam o cięciu się, beznadziejne. Myślę, że ci co chcą czytać poczekają zanim coś nowego dodam, a ci co nie będą chcieć po prostu przestaną czytać, nie wiem co ile będę dodawać części, nic nie obiecuje. Oczywiście chciałam was wszystkich przeprosić, chociaż wiem że to 'gówno da', a no i oczywiście pewnie zaraz będą na mnie obelgi, jaka to ja nie jestem, że obiecuje i nie dotrzymuje słowa. Tak jestem nieodpowiedzialna, nic nie zrobię. No więc, Ci co będą chcieli czytać, poczekają na nową część nawet tydzień, a Ci co nie chcą, po prostu odejdą. Nie martwie się tym, że ktoś przestanie to czytać, bo napewno znajdzie się ktoś nowy, który będzie też czytał to i któremu się to spodoba. Pewnie spróbuje się poprawić. Będę lepiej pisać. A części będą dodawane nawet nie wiem czy co tydzień. Jak napiszę to dodam. Proste i logiczne.
No więc, to tyle, nie mam zamiaru się wykręcać czymś, bo niepotrzebne mi to, nie będę was oszukiwać. :)
Następna część nie wiem kiedy będzie i nie pytajcie już o to, bo to denerwujące, dodam jak napiszę.
Cześć Fani i Antyfani mojego bloga! :)

27.3.13

Część 26.

Tak na początek, każdy pisał że jak mogłam zapomnieć hasła, skoro ciągle dodałam notki.
To nie tak, po prostu zawsze byłam zalogowana. A jak dziś weszłam byłam wylogowana, nie znałam maila ani hasła, musiałam szukać, a mam pełno folderów, na dodatek mama mnie zabrała na zakupy, potem do cioci itd. Ale no rozumiem że macie mi to za złe, ale cóż, cofnąć czasu się nie da. No to tyle, miłego czytania :)
- Jaki David?! co się działo wczorajszej nocy?! - Krzyknął Justin. Acacia otworzyła szeroko oczy i zaniemówiła.
- No bo.. *zmieniła temat* jak mogłeś zapomnieć o naszej miesięcznicy?!
- To tylko miesięcznica.. Dziękuje za prezent.
- Dla ciebie tylko miesięcznica, a dla mnie znaczy dużo! - Odwróciłam się.
- No przepraszam, klęknął na kolanach.
- Ale to nic, w porównaniu do tego co zrobiłam.
- To ma związek z tą wczorajszą nocą?
- Tak...
- Co zrobiłaś?
Opowiedziałam mu o wszystkim, stał wpatrzony we mnie jak posąg. Zdziwiony. Nie wiedział co powiedzieć, łzy zaczęły mu spływać po policzku. Płakał. Nie wiedział jak ona mogła mu to zrobić.
- Przepraszam - wydukała przez łzy. Odwrócił się i wyszedł z pokoju. Widziałam przez okno jak wyszedł z mojego domu. Usiadł na naszej ławce. Ciągle na niego patrzyłam. Widziałam jak płakał. Jezu. Co ja narobiłam. Miałam ochotę.. zrobić to co robiłam kiedyś. Pociąć się. Było po 22. Napisałam sms'a do Kate. ' Mam problem, będziesz za 5 minut? ' Nie odpisała, po 5 min była już u mnie i mnie pocieszała. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Płakałam jak jakaś dzika. Dziś nocowała u mnie. Po chwili powiedziała mi że pada. Ja wyjrzałam przez okno. On nadal tam siedział. Moknął i głowę miał opuszczoną. Kate wyszła do niego i wprowadziła do mnie do domu. Zeszłam na dół. Przytulił ją i nadal płakał. Nie mogłam wytrzymać. Serce mnie kuło. Podbiegłam do niego i przytuliłam go mocno. Do uszu szeptałam mu by mi wybaczył i że go kocham. On do mnie - to wykrzycz to całemu światu. - Wyszeptałam ponownie mu to do ucha. - czemu mi to wyszeptałaś do ucha? - bo Ty jesteś całym moim światem. - Uśmiechnął się. Chciałam go pocałować. Nie dał się. - Nie chce całować kogoś, kto będąc ze mną, całował kogoś innego. Ja zrobiłam dziwną minę i wypowiedziałam - dafuq?  a jak byliśmy na imprezie u Patrycii to ją całowałeś, a ja nic ci nie powiedziałam. Dzięki. - Odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni. - Pobiegł za mną, odwrócił mnie i pocałował. - Tak lepiej? - wyszeptał i się uśmiechnął. Pokazałam sztuczny uśmiech. Wyjęłam z lodówki Sprite i usiadłam. Myślałam, długo. On poszedł do salonu i gadał z Kate. Nie wiem o czym mówili. Z kuchni przeszłam do pokoju. Poszłam się wykąpać. Pierwszy raz w życiu użyłam żyletki. Bawiłam się nią. Przejechałam sobie kilka razy po nadgarstku. Krew mi spływała nie mogłam jej zatrzymać. Nie miałam żadnego ręcznika ani papieru. Założyłam tylko na siebie majtki i stanik i pobiegłam do Kate. Ona nadal gadała z Jussem, jak mnie zobaczyli że trzymam się za rękę i krew mi spływa od razu Justin pobiegł po bandaż a Katt podeszła do mnie i z tekstem
- coś ty zrobiła! Odbiło ci całkiem?!
- ja po prostu..
- Nie odzywaj się, jak mogłaś! - Eh.
Po chwili przyszedł Justin z bandażem, poszliśmy pod kran umyłam rękę i zabandażował mi ją. Pokrzyczeli sporo na mnie, a ja nie wiedziałam co mam robić.
- Ja nie chciałam, to tak samo..
- Tak! na pewno. - powiedzieli chórkiem.
- No przepraszam, jezu! moje życie, będę robić co będę chciała, mam problemy to się tne!
- Spokojnie.. - przytuliła mnie Kate.
- Acacia, to przeze mnie? tak? przeze mnie? wiedziałem.. co ja narobiłem.
- Ogarnij się. Mogłam nic nie robić z Davidem to problemów by nie było..
- Nie, to ja mogłem pamiętać o miesięcznicy. Wybacz.
Przytulił mnie i pocałował. Oni przebrali się i myli i położyliśmy się spać. Ja z Kate na łóżku a Justin obok nas na kanapie. U mnie w pokoju. Zasnęłam szybko.
Niedziela ; 04.02.2013
Obudziłam się i poszłam się umyć. Gdy wróciłam Kate już nie spała. Pogadałam z nią trochę i zeszłyśmy zjeść śniadanie. Zrobiłam także kilka kanapek dla Jussa. Po 15 minutach zszedł. Zrobiłam mu herbatę i usiadł z nami. Rozmawialiśmy jakieś 15 minut i on musiał już się zbierać. Powiedział że przyjdzie po mnie jutro rano. Pożegnał się ze mną buziakiem w policzek i z Kate buziakiem w policzek. Moja przyjaciółka pomogła mi trochę ogarnąć cały dom aż mama przyjedzie. Obejrzałyśmy jakiś film a po tym wyszłyśmy na spacer z moją Piką. Chodziłyśmy po parku i dużo rozmawiałyśmy, pytałam się jej o czym rozmawiała z Justinem. Opowiedziała mi wszystko. Odprowadziłam ją pod dom i się pożegnałyśmy. Wróciłam z Piką i była już Mama. Dopytywała się jak było to powiedziałam że nocowała u mnie Kate i Justin i tyle. Poszłam do siebie się spakować do szkoły, odrobiłam lekcję i się pouczyłam. Było po 19. Poszłam się umyć, znów miałam ochotę sobie coś zrobić. Leżałam jakieś 10 minut w wannie i się myłam. Po chwili złapałam za żyletkę i miałam w głowie tysiąc myśli.. Pociąć się, czy nie? Tak czy nie? zrobić to? będę żałować? co mi się stanie? będę krwawić? I po chwili...

Następna część za 3 dni, już napisana, także się nie martwcie ;)
Czekam na komentarze! one mnie motywują! :)

21.3.13

Część 25.

Piątek 01.02.2013 / noc.
Gdy już leżeliśmy przykryci i wtuleni w siebie pod kołdrą i światło było zgaszone on zaczął zdejmować ze mnie bluzkę. Powoli i delikatnie. Rzucił ją gdzieś na ziemię. I wtulił się we mnie. Leżałam w samych majtkach i staniku. On jest szalony. Po chwili szepnął mi do ucha, czy może zrobić to co miał zrobić gdy do mnie przyjdzie. Nie pamiętałam na początku o co mu chodzi. Ale po chwili mi wyjaśnił. Miał mnie wysmarować kremem. Zgodziłam się. Poszedł do łazienki i przyniósł krem. Odkrył mnie, ja miałam zamknięte oczy i tak było ciemno i nic nie widziałam. Zaczął mi wcierać ten krem w stopy. Potem kostki, łydki i coraz wyżej.. Doszedł do majtek. Zsunął je trochę na dół, ale nie całe. Nie widział tego co nie powinien. Smarował mnie dalej. Po brzuchu, plecach. Nad piersiami. Podobało mi się. Robił to świetnie. Odwrócił mnie na brzuch i zaczął masować moją pupę, muskał ją lekko swymi miękkimi ustami. Było mi jak w raju. Rozpiął mi staniczek i kremował całe plecy. Po chwili odwróciłam się na plecy a stanik ze mnie spadł. Nie widział moich piersi. Było zbyt ciemno. Lubiłam te dreszcze które mnie przechodziły gdy mnie całą masował. Zaczął mnie całować nad piersiami, pod.. Po brzuchu, nogach. On jest cudowny. Po chwili skończył. Założyłam jego dużą bluzkę i ponownie próbowałam zasnąć. Zaczął mnie namiętnie całować, leżałam na nim. Ja w tamtych chwilach zapomniałam całkiem o Justinie. Zaczął głośno oddychać. Zrobiło nam się gorąco. Nie miałam już siły na żadne wybryki. Położyłam się i zasnęłam.
Sobota 02.02.2013
Przebudziłam się koło 11. On leżał przy mnie, ciągle mi się przyglądał. Jest niemożliwy. - miło że tu jeszcze jesteś. Wypowiedziałam zaspanym głosem. Pocałowałam w policzek i podziękowałam mu za wczorajszy wieczór. Śniadanie już koło mnie leżało. Mama przyniosła. Zjedliśmy i włączyliśmy jakiś film. Dużo się śmialiśmy. A mi się nadal spać chciało. Po zjedzeniu zasnęłam ponownie. Obudziłam się i było po 15. Spałam przy nim, w niego wtulona. A moja noga leżała na jego kroczu. Dziwne że mu nie przeszkadzało. Otworzyłam lekko oczy a on wyszeptał - o, mój skarbek się budzi, długo spałaś aniołku. Uśmiechnęłam się i go lekko popchnęłam. Naprawdę tego chcesz? - powiedział z wrogą a zarazem śmieszną miną. - Tak! - wykrzyczałam. Zaczął mnie gilgotać a ja biłam go poduszką, ganialiśmy się po pokoju. Co chwila mnie łapał. A ja się śmiałam w niebo głosy. Dobrze się bawiliśmy. Powiedziałam mu że muszę się umyć i że zaraz wrócę. Gdy znalazłam się w wannie było mi mega dobrze, letnia woda i odpoczynek. Po chwili zapukał. Pozwoliłam mu wejść, usiadł koło mnie i dużo rozmawialiśmy. Dostałam od niego takiego długiego buziaka w usta i dostałam też w czoło. Wyszedł a ja się ubrałam. Gdy wyszłam na stoliku leżała pizza, którą zamówił. Wiedział że ją uwielbiam. Włączył x boxa i przez całe popołudnie jedliśmy pizze, piliśmy cole i graliśmy w gry. Takie popołudnie w sam raz na sobotę. Super! Gdy skończyliśmy grać to on się poszedł odświeżyć do łazienki. A ja zamknęłam oczy i położyłam się na łóżku razem z moim pieskiem. Włączyłam telefon. Odczytałam wiadomości od Justina. Przepraszał za to że zapomniał. Cóż, czasu nie cofnie. Po kilku minutach Dav skończył się myć. Wszedł do mojego pokoju w samych bokserkach. A mi się zrobiło ciepło w środku. Podszedł do mnie i zaczął muskać mnie po szyj i lekko popychać w stronę łóżka. Położył mnie i zaczął namiętnie całować. Lecz musieliśmy to przerwać bo moja mama zapukała do pokoju. On się szybko ubrał i mama weszła. Spytała czy chcemy coś do jedzenia i czy jadę z nią dziś do ciotki na noc. Nie zgodziłam się. Chciałam zostać w domu.. David już musiał iść ponieważ mama do niego zadzwoniła. Wyszedł po 15 minutach a moja Mama zaraz po jego wyjściu. Siedziałam sama w domu. Włączyłam telefon, tv, muzykę i laptopa. Leżałam na łóżku i czytałam wiadomości które nawysyłał mi Justin. Olałam je. Nadal byłam na niego zła. W tv nic ciekawego. A w radiu naglę włączyli naszą piosenkę. Płakać mi się chciało. Otarłam łzy które spłynęły mi po policzku i zaczęłam przeglądać facebooka. Nie zauważyłam że było już po 21. Byłam zmęczona chociaż dużo spałam, wyłączyłam laptopa i położyłam się na łóżku. Lekko przysnęłam. Po jakiś 30 minutach. Usłyszałam jakby ktoś otwierał moje drzwi od pokoju. Nie otwierałam oczu, myślałam że mam jakąś głupią wyobraźnie i nikt tu nie wchodził. Po chwili ktoś mnie zaczął całować. Odwzajemniłam pocałunek. Sądziłam że wrócił David. Po jakiś 5 minutach długiego pocałunku powiedziałam.. - David, co Ty znów tu robisz? eej nie chce powtarzać tego co było wczorajszej nocy, jestem zbyt zmęczona, przepraszam. - Jaki David?! co się działo wczorajszej nocy?! - Krzyknął Justin.

CDN. Za 3 dni następna część :) Proszę komentować, wasze komentarze mnie motywują do pisania następnych części! :*

18.3.13

Część 24.

Piątek 01.02.2013 / Część dalsza piątku.
Nie odepchnęłam go. Podobało mi się to co czułam w środku. Ale w końcu mam chłopaka. Co ja robię, pomyślałam. Po chwili przestał. Uśmiechnął się i powiedział ' tak bardzo chciałem to zrobić'. Też się uśmiechnęłam ale olałam to i wyszłam z sali. Nikt się o tym nie dowie. Reszta lekcji minęła szybko. Sama wracałam do domu. Włączyłam sobie muzykę i zaszłam po drodze do sklepu. Widziałam świetną bluzkę. Dotarłam po 15;00 do domu. Za 2 godziny przyjdzie po mnie Justin. Pogadałam chwilę z mamą i opowiedziałam jej o wszystkim. Zdziwiona powiedziała żebym kierowała się sercem. Żebym nie robiła im obydwu przykrości, jak wyjdzie prawda. Trochę zasmutniałam. Poszłam na górę do siebie. Włączyłam głośno muzykę. Włączyła się piosenka Biebera - Be alright. Ona jest świetna. Położyłam się na łóżku i chwilę odpoczęłam po jedzeniu. Następnie poszłam do łazienki się trochę odświeżyć. Założyłam jakieś przyzwoite ciuchy na dziś. Gdy już wszystko zrobiłam i wszystko przyszykowałam to weszłam na laptopa. Było za 30 min 17:00. Zadzwonił David na skype. Mówił mi że pięknie wyglądam. I spytał kiedy wrócę. Powiedziałam że coś koło 21/22 raczej. Ale nie wiem. Bo chciał się spotkać jeszcze dziś. Zaproponowałam mu spotkanie jutro i mógłby u mnie nocować, jeśli by chciał. Od razu spytał mamy. Pozwoliła mu. Także ten, cieszę się. Spędzimy trochę czasu razem. Gdy już było 5 min przed 17. Założyłam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam przed dom na ławkę. Miałam tam na niego czekać. Była już 17:15. Jeszcze go nie było. Po chwili zauważyłam że szedł przez moją ulicę z jakimś kolegą. Zobaczył mnie. Od razu podszedł, przywitał się i spytał na kogo czekam. A ja zdziwiona odpowiedziałam - przecież się umówiliśmy!! - O jej, naprawdę? cholera! zapomniałem, właśnie idę z kumplem do mnie. Możemy spotkać się jutro? - Że co?! co Ty sobie wyobrażasz, no jezu! Dziś taki wielki dzień, a ty sobie idziesz z kolegą do siebie a o mnie zapominasz i proponujesz spotkanie jutro?!  Wielkie dzięki! ale odmówię. Jak mogłeś.. - Powiedziałam odchodząc. Stał i nic nie mówił. A ja cofnęłam się do niego. Dałam mu prezent i powiedziałam - A to za nasze dzisiejsze święto, nasza miesięcznica. Chociaż ja pamiętałam. Miłego dnia. Cześć. Mówił coś jeszcze jak odchodziłam, ale olałam go i wbiegłam do domu i na górę. Położyłam się na łóżku i płakałam. Tak głośno że mama się dobijała do pokoju, lecz zamknęłam go. Powiedziałam że nie chce z nikim na razie rozmawiać. Po 15 minutach otworzyłam drzwi i poszłam do łazienki. Wytarłam się i wróciłam do pokoju. Znów się zamknęłam i położyłam. Po chwili ktoś mnie przytulił. Zawiązał mi oczy tak abym nie widziała kto to i.. Pocałował mnie. Dość namiętnie. Miał takie miękkie usta, skąś je znam - Tak lepiej? - Znałam ten głos. - Tak.. David? co Ty tu robisz? jak wszedłeś? - Poszłaś do łazienki a za ten czas ja wtargnąłem ci do pokoju. A jestem tu, bo nie wyłączyłaś skype jak wychodziłaś a ja nie chciałem się rozłączać i po 20 minutach zaczęłaś płakać. Przejąłem się i jestem tu. Dla Ciebie. - Przytulił mnie. Ucieszyłam się że mnie odwiedził i przejął się. Przez całą godzinę leżałam na łóżku i nic nie mówiłam. Dav za to leżał przytulony do mnie i muskał mnie w szyje, robił to tak delikatnie. On jest cudowny. Bardzo się zmienił odkąd go znałam. Zrobił się czuły, opiekuńczy. Już nie jest takim ''gangsterem''. Jest normalny. A raczej, uroczy. Po chwili spytałam go czemu taki jest. Czemu mnie całuje, przytula. - Bo Cię kocham, tak po przyjacielsku. Nie chce dziewczyny, a wiem że Ty możesz mi dać to co dziewczyna daje chłopakowi. - Odpowiedział. A mnie zamurowało. - Czyli nie zarywasz do mnie tak? - poczułam ulgę. - Oczywiście że nie zarywam, ale po prostu potrzebuje czasem pocałunku, przytulenia, czułości. Ostatnio pragnę tego bardziej, mogłabyś mi to dać? - Ponownie odpowiedział. - Ale w jaki sposób miałabym Ci to dać Dav.. o co ci chodzi.. - Chodzi o to że my byśmy byli przyjaciółmi, ale się całowali, przytulali. Ale nikt by się o tym nie dowiedział. - Ale ja w ten sposób zdradzam Justina.. - Zasmutniałam. - No niby tak. Ale zobacz jak jest pięknie, przecież on się nie dowie. Acacia! No ale jeśli nie chcesz.... - Chce! chce! wykrzyczałam i zaczęłam go namiętnie całować. Miał takie miekkie usta. Po chwili położył się na mnie i zaczął mnie całować po szyj, czułam się jak w niebie. Robił to tak delikatnie. Usta miał tak miękkie jak wata cukrowa. Jednak dziś u mnie nocował. Było po 21. A my leżeliśmy nadal w łóżku z muzyką w tle. Patrzył mi się ciągle w oczy i dawał buziaki. Słodziak z niego! Włączyłam telefon, miałam pełno wiadomości od Justina. Nie chciałam nic odczytywać. Po chwili zadzwoniła Kate. - Hejo, lecimy jutro do galerii? chce kupić sobie jakieś spodnie. - Hej Misiu, jutro nie mogę, spędzam cały dzień z Davidem. - Idziecie gdzieś? - Nie, cały dzień leżymy w łóżku, dziwnie to zabrzmiało. - Trochę. No dobra, to najwyżej innym razem. Nie przeszkadzam już. Dobranoc, buziaki. - No pa dupeczko. Wyłączyłam telefon i ponownie wzięłam się za Davida. Zdjął bluzkę bym mogła podziwiać jego piękny brzuch. Wtuliłam się w jego tors i smyrałam po nodze. A on mówił mi jaka jestem piękna. Teraz to już całkiem się zachowujemy jak para. Ki$$ki loffki i uściski. Debile z nas. Było mi bardzo gorąco. A więc postanowiłam zdjąć spodenki i leżeć w majtkach i za dużej bluzce Dava. Było tak słodko. On zaczął mi masować nogi. Łaskotał mnie. A ja się przewracałam po łóżku bo nie mogłam tego znieść. Co chwila mnie całował w szyje. Wsadził mi swoje ręce pod bluzkę i grzał sobie. Bo miał je lodowate a ja byłam cała rozpalona. Rękami wędrował coraz wyżej. Lecz gdy doszedł do stanika szybko ręce zabrał w stronę pleców i się na mnie położył. Jego głowa leżała na moich piersiach. Było mu potem tak ciepło że siedział ze mną na łóżku tylko w bokserkach. Dziwne że się nie wstydził. Zaczęliśmy grać w jakąś grę. Gdy ktoś przegrywał druga osoba musiała mu dać wyzwanie. Prawie ciągle przegrywałam, a on chciał dostawać takie namiętnie buziaki w końcu zaproponował mi pójście spać. Bo było już po 1. Zgodziłam się, gdy już leżeliśmy i zasypiałam on...

Następna część już wkrótce! Komentujcie! Wasze komentarze mnie motywują! :)

17.3.13

Część 23.

Czwartek 31.01.2013
Kate dotarła do mnie trochę wcześniej. Im wcześniej tym lepiej. Spytała mnie co mu kupię, odpowiedziałam że nie wiem. A tak naprawdę wiedziałam. Tylko musiałam to znaleźć. Bardzo mi się spodobały ostatnim razem. Dojechałyśmy po 15 minutach do centrum handlowego. Na początek trzeba coś wszamać, więc poszłyśmy zjeść pizze.  Po 5 minutach podszedł David. Rzuciłam mu się na szyje i dałam buziaka w policzek. Dosiadł się, lecz po chwili musieliśmy już iść coś wybrać dla Justina. Zaczęłam chodzić po wszystkich sklepach i szukać tego co mi potrzebne było. Szukałam niebieskich bokserek z napisem 'S' jak supermen i do tego kubek. Znalazłam taki śliczny szklany kubek z misiem na środku i napisem ' Kocham Cię'. Bardzo mi się to podobało. A więc wybrałam to i weszłam do sklepu ' H&M' znalazłam to czego szukałam. Te bokserki były super! Gdy to już kupiłam, zapakowałam to do takiej ładnej torebeczki, oczywiście musiał się znaleźć tam też złoty zegarek z APART. Który kupiłam już z tydzień temu. Pięknie, wszystko zakupione. Przy okazji znalazłam taką super torebkę, kremową z paskami ciemno różowymi, była cudowna i tylko 100 euro! Musiałam ją mieć. Po tych męczących zakupach wybrałam się z moimi przyjaciółmi na lody. Przy tym bardzo dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Dawno się tak świetnie nie bawiłam jak z nimi, tyle przypału. Było po 20. Postanowiliśmy zajść do mnie do domu. Godzinę szliśmy na pieszo do domu. Ludzie nam uwagę zwracali żebyśmy się tak nie darli. Lecz my i tak ich nie słuchaliśmy. Prawie zgubiłam swój telefon. Cóż za dzień. Gdy już dotarliśmy do domciu od razu na górę, zagrzaliśmy się przy piecu, bo zmarzliśmy. Następnie zrobiłyśmy sporo zdjęć moją lustrzanką. Zeszliśmy na dół by coś wszamać. Postawiliśmy na tosty. Zrobiłam około 10 tostów, herbatę i włączyliśmy jakiś film. Wtedy też robiłam zdjęcia. Była to moja pasja, ale jakoś czasu nie miałam. Około 22 musieli się już zbierać, a więc zaproponowałam im że odwiezie ich moja mama, zaprzeczali ale na końcu się zgodzili. Pożegnałam się z nimi. David dał mi buziaka w usta. Dość dziwne, ale podobało mi się. Kate tego nie zauważyła, na szczęście. Puścił mi oczko i wyszli. Po pół godzinie dostałam sms'a od Davida - Podobało się? - Tak. - Odpisałam. Co się ze mną dzieje, pomyślałam. Co ja robię. Ja mam chłopaka, a ciągnie mnie do mojego przyjaciela. A ten buziak.. to nie przeze mnie. To on mi go dał. A nie ja jemu. Dostałam następnego sms'a - Nasza Tajemnica? - Tak. - Odpisałam. Jestem dziwna.. Bardzo dziwna. Eh. Poszłam się umyć. Wzięłam długą kąpiel. A przy tym rozmawiałam przez telefon z Davidem. Jaki on jest zboczony. - Pomyślałam. - Podoba mi się to. Już sama nie wiem co ja robię. Interesowało go całe moje ciało. A ja głupia mu o tym mówiłam. Po kąpieli wyszłam nadal rozmawiając z Davidem i nałożyłam na siebie kremy. Ciekawiło go jak je wcieram i gdzie. Straszny zboczuch. Powiedział że chętnie to on by we mnie te kremy rozsmarował. Powiedziałam że chętnie bo mi się nie chce, następnym razem gdy u mnie będzie nocować to to zrobi, powiedziałam śmiejąc się. Gdy już usypiałam skończyłam rozmawiać. Powiedział mi Kocham Cie. Ale to tak po przyjacielsku.. Raczej. Odpowiedziałam to samo. Kocham go jak przyjaciela. Zasnęłam.
Piątek 01.02.2013
Obudził mnie sms od Justina. ' Dzień dobry skarbie, czas wstać ;* ' Ucieszył mnie. Miałam chęci wtedy by wstawać.  A drugi sms był od Davida ' Czy moja słodka Acacia już wstała? bo chętnie bym usłyszał jej zaspany głosik :* ' to było jeszcze piękniejsze. Jej. On jest cudowny.. Chodzi o Dav'a. Zadzwonił na chwilę. Dziś wielki dzień, Jussa i moja miesięcznica. Ciekawe czy pamięta. Było po 7. Ja byłam już naszykowana. Justin miał zaraz wpaść. Poczekałam chwilę i się zjawił. Trochę spóźniony. Przywitał się jakby nigdy nic. Dotarliśmy do szkoły dość szybko. Po drodze widziałam Davida. Machał mi. Przy szkolę pożegnałam się z Jussem i poszłam w stronę Kate. Przytuliłyśmy się. Mówiłam jej o tym że nawet nie złożył życzeń. Dziwnie tak. Po chwili doszedł do nas David, przywitał się. Byliśmy tylko we 3. Ale Kate zauważyła że ktoś ją woła, a więc poszła w stronę szkoły. A mi Dav puścił oczko i wysłał buziaka. On jest niemożliwy i taki nieuczciwy. Po chwili powróciła do nas Kate. Pogadałam z nią chwilę i poszłyśmy się przebrać do szatni. Gdy stałam przy swojej szafce podszedł Justin, spytał czy będę miała dziś wolne popołudnie. Opowiedziałam że tak. Umówiliśmy się na 17. Przyjdzie po mnie. Zadzwonił dzwonek na lekcje. David usiadł ze mną, Kate przed nami. Chciała się trochę skupić na lekcji. A ja pogadać z Davidem w ostatniej usiedliśmy, przy ścianie. Co chwila mi dokuczał. Uśmiechał się. Raz na jakiś czas nawet dostawałam buziaki w policzek. Resztę lekcji musiałam się uczyć na kartkówkę z niemieckiego. Jednak ten nie dawał mi się uczyć. Smyrał po nodze, łaskotał. Gdy jednak zadzwonił dzwonek zaczęłam się pakować. Upadł mi tymbark szklany. Potłukł się.. Wyjęłam chusteczki i zaczęłam to zbierać. Dav mi pomagał. Pani wyszła i powiedziała że jak wyjdziemy mamy jej oddać kluczyk. Zostaliśmy sami. Gdy już wychodziliśmy, przycisnął mnie do ściany i namiętnie pocałował.

Następna część już w krótce, czekam na wasze komentarze! to one mnie motywują! :)

13.3.13

Część 22.

Sobota 19.01.2013
Jednego znałam. Był to Chris. Przywitali  się z nami buziaczkiem w policzek i przedstawili. Byli bardzo przystojni. Ojj mój Justin się troszkę wkurzy. Usiedli z nami i rozmawiali. Z dwóch zarywało do mojej Kate, nareszcie. Wszyscy czworo mieli rurki i Full-cap'y. Powymieniali się z nami numerami i Chris przypomniał mi że mam do niego zadzwonić, wieczorem. Uśmiechnęłam się. Pożegnałyśmy się z nimi i powróciłysmy znów na zakupy. Weszłyśmy do sklepu z sukienkami. Były piękne. Ja od początku szukałam albo mietowej albo morelowej. Znalazłam idealną sukienkę dla mnie. Była ona morelowa z kokardą przy pasku. Wyglądała cudownie. Za to moja Kate wybrała sobie ciemnoróżową bez ramiączek. przed kolana, była strasznie obcisła. Ale Kat jest strasznie szczupła więc spokojnie się w niej mieściła. Leżała na niej cudownie. Kupiłyśmy te sukienki. W następnym sklepie strasznie spodobał mi się naszyjnik z pereł. Był piękny. Zakupiłam go. Kate kupiła podobny. Następny sklep jaki odwiedziłyśmy był to sklep z butami. Musiałyśmy coś do sukienek wybrać. Ja znalazłam szpilki 12cm, zamszowe koloru morelowego. Katt wybrała takie same tylko koloru czarnego. Zakupiłyśmy już wszystko na ślub. A na dodatek z 4 pary spodni, z 7 bluzek/tunik, 2 swetry i koszule białą i czarną, z ćwiekami. Zakupy jak najbardziej udane. Zadzwoniłam do mamy by spytać gdzie są. Umówiłyśmy się z nimi pod kinem, który znajdował się w galerii. Wybrałyśmy romantyczny film. Było też dużo śmiechu. Jakiś 2 chłopaków nas podrywało, siedzieli przed nami, co chwila się odwracali. Mamusie nasze siedziały z 3 rzędy dalej od nas, bo już koło nas nie było miejsca. Ale i tak 2 osoby nie pojawiły się w kinie i 2 miejsca koło nas były wolne. Także Ci chłopacy przesiedli się na te miejsca i z nami ciągle rozmawiali. Podrywali itd. Pod koniec filmu podali nam swoje numery. Gdy już wyszliśmy z kina pożegnali się z nami a my nasze mamy zaciągnęłyśmy na pizze. Zgodziły się. Było po 22. Odwiozłyśmy Agnes i Kate. Pogadałam jeszcze z mamą i dojechałyśmy do domu. Babcia już spała. Weszłyśmy po cichu do domu. Ja poszłam do siebie, umyłam się, założyłam pidżamę i położyłam na łóżku, włączyłam muzykę i zadzwoniłam do Jussa. Rozmawialiśmy z 15 minut o tym jak minęło mi popołudnie, dużo się działo. Wkurzył się o tych chłopaków, ale mi ufał. Gdy się już pożegnaliśmy zadzwoniłam do Chrisa. Powiedziałam że zadzwonię, to dzwoniłam. Rozmawialiśmy dużo. Miły z niego chłopak. A jaki przystojny. Po godzinie skończyliśmy. Spać mu i mi się chciało. Gdy już usypiałam, mama zajrzała mi do pokoju i usiadła przy łóżku. Rozmawiałyśmy chwilę, przytuliła się do mnie i powiedziała że strasznie za mną tęskniła i że nie pozwoli mi na to bym znów przez nią cierpiała. Łzy mi z oczu spływały po policzkach. Chyba to było ze szczęścia, że się teraz mną przejmuję. Gadałyśmy jeszcze moment i już usypiałam, poczułam tylko jak mama całuje mnie w czoło i szepcze że mnie kocha. Następnie zasnęłam.
Dwa tygodnie później... : Czwartek 31.01.2013
Obudził mnie budzik o 5.30. Do szkoły miałam na 7.30. Po wstaniu z łóżka powędrowałam do łazienki. Przemyłam twarz. Założyłam na siebie czystą bieliznę i poszłam do garderoby. Wybrałam czarne rurki a do tego tunikę w panterkę. Umalowałam się i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie, kilka kanapek z dżemem + kakao które przygotowała mi Babcia, cieszę się że została jeszcze lecz w niedziele już wraca... Poszłam na górę i spakowałam się do szkoły. Po chwili Justin już stał w moich drzwiach by iść do szkoły. Przywitałam się z nim buziakiem w usta. Założyłam kurtkę i wyszliśmy. Po drodzę widziałam Chrisa jak szedł do szkoły. Pomachał mi. Odmachałam mu. Szłam przez park Asql z Jussem za rękę. Gdy już byliśmy prawie przed szkołą spotkałam Kate. Szybko do niej podbiegłam i powiedziałam na ucho - Ej, Kate, wyjdziesz dziś ze mną na zakupy? Jutro mamy miesięcznice z Justinem i chce mu coś kupić.. Proszę! - Pewnie że pójdę. To o 17 do Ciebie wpadnę. - Ok, dziękuje. - Przytuliłam ją i powiedziałam że spotkamy się na lekcji. - Wróciłam do Justina. - Przeszliśmy koło Patricii.. Podeszła do Justina. Ale on ją olał. O to mi chodziło. Odprowadził mnie pod salę i od razu przybiegł do mnie David tuląc się do mnie. - Tęskniłem! - Widzieliśmy się wczoraj w szkolę. - Ale się dawno nie spotkaliśmy. - No  wiem.. To jak, wpadasz do mnie w sobotę? - Pewnie! - To umówieni. Usiądź przede mną na lekcji historii. - Okay. Już wam nie przeszkadzam. - Porozmawiałam jeszcze chwilę z Justinem i zadzwonił dzwonek, powiedział że zabierze mnie po szkole na lody. Weźmie ze sobą kolegów a ja mam wziąć Kate. Zgodziłam się. Widać było u niego zdenerwowanie o Davida, ale musiał się pogodzić z tym że się z nim przyjaźnie. Wszystkie lekcje minęły dość szybko. Po szkolę chłopaki po nas przyszli i wyszliśmy z nimi na lody. Dobrze się bawiliśmy. Sympatyczni Ci jego koledzy. Odprowadziliśmy Kate a potem wszyscy się rozeszli. Tylko mój chłopak jeszcze mnie pod dom odprowadził i zaproponował jutro.. Randkę. Zgodziłam się.  Pocałowałam go i odeszłam. Gdy weszłam do domu obiad już na mnie czekał było po 15. Jeszcze 2 godziny i wpada Kate i lecimy na zakupy.. Co ja mu mogę kupić... Już mam pomysł! Zjadłam, pomaszerowałam na górę się przebrać i wyprostować włosy. Obejrzałam tv, weszłam na laptopa. Porozmawiałam trochę z Davidem przez tel i zeszłam na dół, czekając na Kate. Wyciągnęłam kasę od mamy i czekałam.

Następna część gdy będzie duuuużo komentarzy. Bo bez sensu jak nie mam dla kogo pisać, to znaczy, jak nie wiem że dla kogoś piszę. :)

9.3.13

Część 21.

Sobota 19.01.2013
Otworzyłam oczy i ujrzałam Justina leżącego na wprost mnie, był do mnie przytulony, trzymałam go za rękę. On spał. Tak pięknie wyglądał. Popatrzyłam się na niego jeszcze kilka minut a następnie dałam buziaka w policzek. Wstałam i pomaszerowałam się przemyć. Zeszłam następnie na dół by zrobić śniadanie. Było po 11. Gdy wróciłam mój kochany jeszcze spał. Przebudziłam go całusem. Powiedziałam że ma śniadanie naszykowane. Włączyłam tv i zabraliśmy się do jedzenia. Pyszne naleśniki z nutellą. Cudowny poranek. Spytałam go czy jedzie ze mną po mamę o 14. Zgodził się. Następnie po śniadaniu to on poszedł się przemyć i założyć świeże ciuchy. Ja w tym czasie ogarnęłam w pokoju i poszłam do babci. Porozmawiałam z nią trochę o mamie i czy od razu będzie jechać jak mama wróci. Powiedziała że się jeszcze zastanowi. Kiwnęłam głową. Zszedł na dół Justin. Powiedział że mama dzwoniła przyszedł na razie do domu, bo musi pozałatwiać sprawy a nie może znaleźć kluczy. Pożegnał się ze mną i powiedział że wróci przed 14. Po jego wyjściu zabrałam się z babcią za sprzątaniem w domu. Trochę tego było. Ale wyrobiłyśmy się na 13. Ja odpoczywałam po sprzątaniu na górze z Piką a moja kochana babcia robiła obiad. Przytuliłam się do misia i myślałam o tym jak wszystko się układa. Zadzwoniłam do Kate. Rozmawiałyśmy z pół godziny. Przerwała nam moja Babcia z obiadem. Pożegnałam się z nią i pomaszerowałam na dół zjeść. Po chwili wpadł Justin, zjadł z nami a następnie wszyscy wyszliśmy i wsiedliśmy do taxi która czekała już na nas pod domem. Gdy dotarliśmy na miejsce szybko wbiegłam do szpitala, kierowałam się do mamy. Chciałam ją zobaczyć, tęskniłam za nią strasznie. Prawie cały miesiąc jej nie było przy mnie. Wbiegłam do sali w której leżała. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Przytuliłam się do niej i powiedziałam że ją kocham i że ciesze się że wróciła. Tak mi jej cholernie brakowało. Odpowiedziała tym samym. Po chwili w sali znalazła się też Babcia i mój chłopak. Mama przytuliła się także do Babci i o dziwo też do Justina. Podziękowała im za to że się mną opiekowali gdy jej zabrakło. Powiedziała także że jest im bardzo wdzięczna za to i że nie wie jak im się odwdzięczy. Gdy już wyszliśmy ze szpitala mama od razu wsiadła za kierownice do samochodu. Bałam się. Ale wiedziałam że będzie jechać ostrożnie. Dojechaliśmy cali. Justin musiał już iść, za długo już u mnie siedział. Jego mama się niepokoiła i nie chciała by przeszkadzał. A więc pożegnałam się z nim. Przytulił mnie jak nigdy i szepnął do ucha że jestem najważniejszą kobietą w jego życiu. Moje oczy się zaszkliły. To było coś pięknego. Tylko od jednej osoby to usłyszałam i tylko raz w życiu. Miałam wtedy 8 lat. To było gdy tata uratował mnie przed samochodem który prawie we mnie wjechał i właśnie wtedy powiedział - Uważaj malutka, nie chce cię stracić, jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu, pamiętaj. - Zaczęłam płakać. Brakowało mi go. A Justin jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął. Wiedziałam że jest dobrze, ale jego brakowało. Tatusia. Po chwili wstrzymałam łzy. Zaczęłam się namiętnie całować z Jussem, mama nam przeszkodziła wołając mnie do domu. Dał mi całusa w policzek i odszedł, odwracając się i machając. Był to piękny moment. Gdy wróciłam było po 15.30. Mama zaproponowała małe zakupy a na wieczór kino, lody i do domu. Zgodziłam się. Spytała czy nie chciałabym zabrać Emilie. Powiedziałam jej że już się z nią nie przyjaźnie, nie miała dla mnie w ogóle czasu. Ale dodałam że Kate to moja najbliższa koleżanka, tak jakby przyjaciółka, już. To powiedziała żebym do niej zadzwoniła a przy okazji i zaproponowała by zabrać i jej mamę. Zadzwoniłam do Kate i zgodziła się i ona i jej mama. Byłyśmy umówione. O  16.30 pod ich domem. Pobiegłam na górę się przebrać. Założyłam ciemne legginsowate jeansy rurkowe. Ciemnoróżową tunikę w wycięciem na plecach. Do tego Czarne szpilki. Pokręciłam włosy. Zeszłam na dół. Mama też się już ubrała. Zjadłyśmy po kawałku ciasta do tego wypiłyśmy latte machiato. Była już 16.15. Więc założyłyśmy kurtki i pomaszerowałyśmy do wyjścia. Usiadłam z przodu. Babcia została w domu. Chciała odetchnąć trochę i pobyć sama. Podjechałyśmy pod ich dom i po chwili wsiadły do naszego auta. Ja przesiadłam się do tyłu a mama Katt czyli Agnes usiadła na moim miejscu. Wsunęłam się do tyłu. Przywitałam się z mą przyjaciółką i jej zaczęłam opowiadać co wczoraj się działo jak był u mnie Justin. Mówiłam jej o Chrisie którego poznałam w parku. A także gadałyśmy trochę o Davidzie. Powiedziała mi że ja to mam powodzenie co do chłopaków. Zaprzeczyłam długim śmiechem. Chociaż nie dziwie się. Byłam ładna. Ale Kate też była śliczna. Nie wiem czemu nie miała swego lubego. Po chwili byłyśmy już w Galerii, nasze mamy się świetnie dogadywały. Poszły w swoją stronę, a my w swoją, tylko przed tym, wzięłam od mamy kartę kredytową. Z pozwoleniem na wydanie 1tyś euro. Kate dostała o połowę mniej. Dodała żebyśmy sobie z Kate jakieś ładne ciuszki kupiły i sukienki na następną sobotę bo idziemy na ślub i mogę zabrać moją przyjaciółkę. A więc ruszyłyśmy do sklepów. Z jednego do drugiego. Pełno rzeczy kupiłyśmy. Zatrzymałyśmy się na lody. Podeszli do nas jacyś chłopaki. Było ich koło 4. CDN.

Nie miałam internetu by dodać kolejną cześć, sorki.
Wkrótce następna część. Eloszka!
+ Możecie mnie nie obrażać? nie jest miło to czytać. ._.

1.3.13

Część 20.

Piątek 18.01.2013
Obudziła mnie Pika liżąc po twarzy. Trochę się powierciłam i wstałam, było po 9. Powędrowałam do łazienki by przemyć twarz. Następnie zeszłam na dół by coś zjeść i wypić herbatę. Babcia spytała jak się czuje, odpowiedziałam że dobrze. Chociaż martwiłam się tym co powiem Justinowi jak przyjdzie. Bo przecież kocham go ale boje się że znów to zrobi. Wróciłam na górę ubrałam się w dresy i przesiedziałam cały ranek przed tv z Piką. Po 13 Zeszłam na dół ponownie coś zjeść, tym razem obiad. Potem miałam zamiar iść na spacer z moją suczką. A więc po obiedzie założyłam kurtkę, buty i wyszłam. Musiałam się przewietrzyć, ciągle w domu. Męczarnia. Ale nie chciałam chodzić do szkoły. Jutro znów jadę do mamy. Ale się cieszę. Usiadłam na ławce. Zauważyłam że idzie przez tą samą dróżkę jakiś chłopak z psem. Wyglądał na dość zadbanego chłopca. Niebieskie rurki, czarna skóra i czapka wyglądająca jak skarpeta, czarna. A z niej wystająca brązowa grzywka którą poprawiał na bok. Był już prawie koło mojej ławki i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech. Nie wiem czy zrobił to specjalnie, ale spuścił psa ze smyczy a ten podbiegł do mnie i zaczął kręcić się wokół Piki. Zatem Chris, bo tak nazywał się ten chłopak podszedł do mnie i się przedstawił. Pogadaliśmy trochę. Był bardzo miły. Mieszkał 3 ulice ode mnie i to jeszcze w moją stronę. A więc dopytałam go ile ma lat, gdzie chodzi do szkoły. Dowiedziałam się że chodzi do Liceum. Może jakaś nowa znajomość. Odprowadził mnie pod dom i się pożegnaliśmy, podał mi jeszcze swój nr telefonu i zaproponował rozmowę dziś wieczorem. Odpowiedziałam że zadzwonię. Gdy wróciłam pomaszerowałam na górę miałam pół godziny zanim Justin przyjdzie. Leżałam na łóżku myśląc co mu powiedzieć, czy mu wybaczyć czy nie. Włączyłam głośno muzykę i myślałam o tym jak było pięknie gdy byliśmy razem. Nie mogłam tego zwalić przez jedną głupią imprezę. Przyszedł. Zapukał do drzwi. Otworzyłam mu. Stanął w drzwiach z 30 czerwonymi różami i czekoladkami, klęknął. Prosił o wybaczenie. Podniosłam go i zaczęłam się śmiać. Co on wyprawia. Było to bardzo kochane. Spojrzał na czekoladki i powiedział - Twoje ulubione. Uśmiechnęłam się i wpadłam mu w ramiona, tylko szepnęłam mu do ucha. - Nigdy więcej tak nie rób głupku! -  pocałowałam go w policzek. Pokiwał głową i jeszcze raz mnie mocno przytulił. - Tęskniłem za Tobą. - Wyjąkał. - Ja też. - wypowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy. Wytarł moją łzę spływającą po policzku. To ze szczęścia - wymamrotałam. Po chwili weszła Babcia do mojego pokoju mówiąc - Acacia, telefon do Ciebie. - do mnie? - odpowiedziałam i wzięłam fona do ręki. To był lekarz. Przekazał mi że mama się obudziła. Strasznie się ucieszyłam. Ale powiedział że przyjechać po nią możemy dopiero jutro. Zgodziłam się. Spytałam Babci czy może u nas Justin dziś zanocować. Pozwoliła mi. Moja Kochana Babcia jest świetna! Uściskałam ją. Następnie gdy wyszła skoczyłam na Justina który leżał na łóżku. Zaczęłam go całować, łaskotać i przytulać. Brakowało mi tego. Gdy już skończyliśmy swoją ''zabawę'' poszedł się umyć. Ja przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do Chris'a.- Kurczę! co ja teraz zrobię. - Pomyślałam. Napisałam mu że dziś nie mam jak gadać, że jutro zadzwonię. Odpisał - Okay. Nic się nie stało. - Uff dobrze że tak szybko poszło. Poczekałam aż ta lama się umyje bo ja chciałam wskoczyć pod prysznic. Gdy wyszedł szybko poszłam się umyć. Chociaż i tak zeszło mi z pół godziny. Zanim nałożyłam na siebie kremy, zanim się ubrałam, trochę mi to zajęło. Ale cóż, jak kocha to poczeka. Otworzyłam drzwi od łazienki i spojrzałam na mój pokój. Juss siedział na fotelu, a na stoliku było pełno żelków i czekolady. - Oszalałeś? - powiedziałam, dokańczając - ja się odchudzam! - oj no, zjedź to dziś ze mną, proooszę, tak ładnie prooszę. - Dobra! - ale tylko dziś. - Dziękuje - pocałował mnie w policzek. Włączyłam po ciuchu muzykę, rozłożyłam kanapę i usiedliśmy razem pod kocem ze słodyczami przy sobie. Co chwila mi coś wpychał do buzi, a jak nie chciałam brać to wkładał sobie do ust, a następnie zaczynał mnie całować, tym sposobem wkładał mi jedzenie do buzi. Cwaniak. Przytuliłam się do niego i powiedziałam że do póki go nie puszczę ma nie przestawać mnie przytulać. Siedziałam koło niego i słuchałam bicia jego serca. Biło dość szybko. Pięknie to brzmiało. Przez to przytulenie przypomniało mi się wszystko co było między nami, mój pierwszy pocałunek w sylwestra. Leżenie na łóżku przed szkołą. Brakowało mi tego wszystkiego, cieszę się że już jest dobrze. A nawet bardzo dobrze. Poznaje nowych ludzi, mama wychodzi ze szpitala, mam chłopaka, przyjaciela i nawet przyjaciółkę od niedawna. Życie znów zaczyna nabierać barw. Jeszcze chwilę tak się w niego wtulałam, lecz po chwili puściłam, zjadłam kilka kawałków czekolady. Włączył 'szkołę uczuć'. Super film. Leżałam przy nim, wtulona w jego ciepły i nagi tors. A on bawił się moimi włosami. Było pięknie. Niestety przy końcówce byłam już tak zmęczona że poprosiłam by wyłączył i byśmy poszli spać. Zgodził się. Wstał, wyłączył tv, światło, muzykę. Czekałam na niego w łóżku. Chciałam żeby mnie rozgrzał. Gdy wrócił do mnie, przytulił mnie od tyłu. Dał buziaka i szepnął do ucha ' dobranoc, słodka'. Uśmiechnęłam się i zasnęłam.

Dość długo czekaliście na tą część, tylko nie wiem czy następną dodać w poniedziałek.. To 3 dni.. No bo w niedziele miałam nie dodawać postów, ale dobra. Dla was dodam. *niektórzy nie wiedzą czy niedziela, czy poniedziałek, a więc PONIEDZIAŁEK ;)
Dziękuje wszystkim tym co czekali aż ta część się pojawi, dziękuje tym co wytrzymali przez 2 tygodnie.
Jesteście mega kochani <3

9.2.13

Część 19.

Przytulił mnie i powiedział żebym dała mu szansę to wszystko wyjaśnić. Chciał tylko pół godziny. Podjęłam decyzję. A więc zgodziłam się, powiedziałam żebyśmy przyszli do mnie. Wpuściłam go, poszliśmy na górę. Pika trochę na niego szczekała. Nie zabraniałam jej. W końcu się uspokoiła. On zaczął mówić.
- Było to tak, chciałem już wracać do domu, szedłem cię szukać, ona spytała czemu chce już iść, powiedziałem że boli mnie głowa, odpowiedziała iż da mi jakąś tabletkę i żebym został, zgodziłem się i tak nie mogłem cię znaleźć. Dała mi jakieś 2 tabletki, ani jedna nie była na ból głowy. Po tej tabletce po godzinie zaczęła mi się jazda. Nie wiem co ona mi mogła dać, ale to źle na mnie działało, zacząłem się kleić do Patricii i się zaczęliśmy całować. To wszystko przez nią, naprawdę uwierz mi, nigdy bym Cię przecież nie zdradził Kochana, wybacz mi że zawiniłem. Klęknął i dokończył ~ proszę o wybaczenie, Acacia. Zaniemówiłam. Odpowiedziałam żeby dał mi to przemyśleć do piątku. Zgodził się. Wyszedł ode mnie z domu. Usiadłam na łóżku z Piką na rękach. Łzy mi zaczęły spływać. Położyłam się na łóżku i myślałam. Przecież go kocham to powinnam mu wierzyć, ale on mnie zdradził. Moje serce kłóciło się w raz z rozumem, kto wygrał? nie wiem. Przemyśle to wszystko o piątku. To tylko dwa dni. Zadzwoniłam do Kate. - Hej Kate, wpadłbyś do mnie? był u mnie Justin, gadałam z nim i no.. - Już wychodzę, za 15 minut będę, papa.  To się nazywa przyjaciółka, pomyślałam. Jest taka kochana, wspiera mnie, pociesza, zawsze rozśmiesza. Tak sobie o niej myślałam i przeszkodził mi dzwonek. Babcia otworzyła drzwi. I po minucie Kate wbiegła do mnie do pokoju rzucając się na mnie z wielką reklamówką. Przytuliła mnie i powiedziała. - mama pozwoliła mi jutro nie iść do szkoły, czyli nocuje u Ciebie! mogę, prawda? no pewnie że mogę. - Zaśmiała się. Kiwnęłam głową i zaczęłam się z niej brechtać. Pozwoliła mi się wygadać o tym co Justin mi mówił. Powiedziała że jeśli serio tak było, to powinnam mu wybaczyć, ale ja nie wiem czy naprawdę się tak zdarzyło. Nie chciałam o tym mówić. Zaczęła wyciągać słodycze, żelki, chipsy z reklamówki i tymbarki. Złapałam za tymbarka cytrynowego i go otworzyłam, pod kapslem był napis.. ' On Cię kocha' i ja znów pomyślałam o Justinie. No cóż. Za dużo jego w mojej głowie. Włączyłam muzykę i zaczęłyśmy plotkować, bawić się z psem, porobiłyśmy sobie sweet focie w lusterku. I nagrywałyśmy filmiki. Ale i tak nikt się do nich nie dostanie. To nasze prywatne. Było już po 18. Zadzwonił dzwonek. Nie chciało mi się schodzić więc Babcia otworzyła. Zapukał ktoś do mych drzwi. Był to David, rzuciłam mu się na szyje i tak go przytulałam przez chwilę. Dostałam od niego buziaka w policzek. Oddałam mu. Przywitał się z Kate. Ona nie wiedziała że my się tak dobrze zadajemy no cóż. To się dowiedziała. Fajnie by było tak we 3 się przyjaźnić. Podoba mi się to. Po chwili znów się wygłupialiśmy, tym razem z Davidem, mieliśmy tak dużo zdjęć. Do czegoś się wreszcie przydała ta lustrzanka.
Po 21 David sobie poszedł i zostałam sama z Kate, zeszłyśmy na dół i robiłyśmy sobie kolacje. Porobiłam pełno kanapek z nutella a ona zrobiła kakao. Wzięłyśmy to wszystko i poszłyśmy na górę. Jedzenie położyłam na ziemi. Przyniosłam drugiego laptopa z mamy pokoju i siedziałyśmy na ciepłym dywanie z kakao i kanapkami i serfowałyśmy po internecie. Znudziło mi się to, więc włączyłam tv i playstation 3 i wsadziłam płytę karaoke. Wybrałam piosenki i zaczęłam jak to ja fałszować, darłam się aż babcia pytała czy niczego nie piłam. Kocham Ją po prostu. Było już po 24 a więc ściszyłam muzykę by sąsiedzi się nie skarżyli. Włączyłam jakiś horror i usiadłyśmy z Kate na fotelu i zgasiłyśmy światła. Lubiłam oglądać horrory i się bać. Poszłyśmy spać koło 4 nad ranem i tak mogłyąmy wstać o której chcemy. Położyłam się na łóżku i przykryłam kocem, Pika położyła się koło mnie. Spojrzałam na fona i było koło 3 sms'ów. Nie miałam już siły ich odczytywać. Usnęłam.
Czwartek 17.01.2013
Przebudziłam się koło 14. Zeszłam na dół zrobić śniadanie, spojrzałam przez okno. Szedł Justin, wracał ze szkoły. Tak pięknie wyglądał, jak zawsze, włosy do góry, pomarańczowe rurki i czarna skórka. Spojrzał w moje okno. Pomachał mi, odmachałam mu. Uśmiechnął się. Jest taki słodki. Tak bardzo mi go brakuje. Zrobiłam śniadanie i zaniosłam na górę. Kate już siedziała na łóżku i sms'owała. Spytałam z kim tak sms'uje odpowiedziała że z kolegą. Pokiwałam głową i opowiedziałam 'tak, yhym'. Zjadłyśmy i zaproponowała spacer po parku z Piką i byśmy się przewietrzyły. Zgodziłam się. Umyłyśmy się u ubrałyśmy. Zeszłyśmy na doł i poinformowałam Babcię że wychodzę na spacer z Kate i Piką. Musiałam o 18 wrócić bo jechałyśmy do mamy. Gdy wyszłyśmy spotkałam Mamę Justina. Przywitałam się z nią. Pamiętam jaka była dla mnie miła. Uśmiechnęła się i spytała czemu już do niego nie przychodzę i czemu on do mnie. Odpowiedziałam krótko. 'Niestety trochę się pokłóciliśmy' I pożegnałam się. Usiadłyśmy na ławce w parku i Pika biegała i szczekała na ludzi. Przez park szła Kara. Podeszła do mnie i powiedziała żebym uważała na Patricie. Bo ona od zawsze kochała Justina i za nic sobie go nie odpuści i że jeżeli już nas skłóciła to żebym mu wybaczyła, bo Pati zrobi wszystko. Zdziwiłam się że podszedł do mnie mój wróg. Podziękowałam za informacje i poszła. Pogadałam z Kate o niej. Wróciłam przed 18 do domu, a Kate już była u siebie. Gdy wróciłam Babcia już na mnie czekała. Od razu wyszłyśmy bo taksówka podjechała. Podjechałyśmy pod szpital. Idąc w strone wejścia spotkałam pana doktora. Powiedział że Mama czuje się już wiele lepiej i jakoś w weekend powinna się obudzić. Ucieszyłam się. Gdy byłam już w sali w której leżała mama przywitałam się z nią. Przytuliłam. Gadałam sama do siebie. Lecz mówiłam do niej. Opowiadałam co się ostatnio u mnie dzieje i trzymałam ją za rękę. Przycisnęła mi dłoń. Po godzinie wróciłyśmy do domu. Było po 20. Zjadłam kolacje. Obejrzałam z babcią film i wróciłam na górę spać. Usnęłam z muzyką w uszach.

W niedziele części nie dodaje, a wiec następna część w poniedziałek lub wtorek.
Czekam na komentarze czy się podobało :))

7.2.13

Część 18.

Wtorek 15.01.2013
Przebudziłam się przed 7 rano. Nie mogłam usnąć. Spojrzałam na telefon a tam był sms od Justina. Napisany w tej samej minucie co spojrzałam na fona a w nim pisało ' Nie mogę, spać. A Ty śpisz? Przepraszam jeśli obudziłem. ' Chciałam mu odpisać. Ale coś mnie zatrzymywało. Nie odpisałam. Zeszłam na dół zrobić sobie herbatę i wzięłam czekoladę. Wróciłam do pokoju i usiadłam na parapecie. Patrzyłam w niebo. Było ciemno. Księżyc był pełny. Tęskniłam za nim, bardzo tęskniłam. Włączyłam muzykę i tak siedziałam przez pół godziny. Gdy nagle zaczęło robić się widno. Pomyślałam o tym iż mogłabym obejrzeć jakiś film. Włączyłam ' całkiem zabawna historia' trochę nudny na początku ale potem był ciekawy. Po tym filmie usnęłam i pospałam do 13. Wstałam i poszłam zjeść płatki z mlekiem. Jadłam i rozmawiałam przy okazji z Babcią, pytała czy coś się zmieniło. Powiedziałam że nie. Ale jest mi lepiej dzięki Davidowi i Kate. Zaproponowała mi odwiedzenie mamy. Zgodziłam się. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Gdy wychodziłam spotkałam Justina wracającego ze szkoły. Szedł sam, smutny, z słuchawkami w uszach. Spojrzał na mnie. I wyczytałam z jego ust 'przepraszam' ze smutną miną. I odszedł w stronę domu. Od razu dostałam sms'a ' nie podchodziłem bo bałem się że zaczniesz płakać, albo wyzywać mnie. Spotkajmy się, proszę' Nie odpisałam. Obiecałam sobie że nie będę mu odpisywać przez tydzień. Może się czegoś nauczy. Wsiadłam do taksówki i pojechałam do szpitala. Poszłyśmy w stronę sali w której leżała mama. Gdy otworzyłam drzwi podeszłam do mamy i ją przytuliłam. Tak za nią tęskniłam. Niech się obudzi. Tak bardzo tego pragnę. Posiedziałam koło niej z godzinę. Babcia rozmawiała z lekarzem, dowiedziała się że za kilka dni się przebudzi. Uszczęśliwiła mnie tym. Wróciłyśmy do domu i było po 15. Zaproponowałam mojej Babci że jej pomogę w obiedzie. Zrobiłam sałatkę. Przy okazji spytałam czy mogłaby mi kupić psa, bo bardzo chciałabym go mieć. O dziwo się zgodziła. Powiedziała żebyśmy po obiedzie po pojechały, lub jeśli chce mogę jechać sama. Powiedziałam że wpada do mnie Kate więc mogłabym z nią pojechać. Nie minęło pół godziny a Kate już była u mnie, opowiedziałam jej o tym iż chce psa dlaczego i w ogóle to ubrałyśmy się i poszłyśmy do jej sąsiadki, bo akurat miała psy na sprzedaż. Ta jej sąsiadka zaproponowała mi iż bym wzięła sznaucera miniaturę, był jasno-brązowy. Od razu się zgodziłam i wzięłam tą ślicznotkę na ręce. Zaczęła mnie lizać. Od razu mi się spodobała. Zapłaciłam i podziękowałam. Wróciłyśmy do domu. Spisałam lekcje które podała mi Kate i poszłyśmy do pokoju w którym był tylko magnetofon. Włączyłam płytę i szybkie piosenki. Zaczęłyśmy się wygłupiać, śmiać, drzeć i śpiewać. Tak samo jak kiedyś z Emilie. Nie sądziłam że Kate jest taka ciekawa. W szkolę zachowywała się dziwnie. Albo po prostu ma jakieś problemy, do 18,30 tak wariowałyśmy, potem zeszłyśmy na dół, zjadłyśmy kanapki z nutellą i Kate musiała iść do domu. Pożegnałyśmy się i wyszła. Po tym jak wyszła wzięłam Pike * tak nazywała się moja suczka. I zaniosłam ją na górę, zaczęłam się z nią bawić. Jutro zamierzałam jechać po jedzenie dla niej smycz i różne rzeczy. Jak na razie to wściekałam się z nią w pokoju. Widać było że jej przypadłam do gustu. Nie odchodziła ode mnie na krok. Gdy chciałam w nocy iść się wykąpać zamknęłam jej drzwi przed nosem, ale ciągle drapała i szczekała więc ją wpuściłam, siedziała na stoliku przy wannie i się na mnie patrzyła. Taki zwierzak mi się przyda. Już się do niej przywiązałam. Po kąpieli położyłam się w łóżku i włączyłam film. Pika położyła się koło mnie. Była taka mała. Po chwili zadzwonił mój telefon. Odebrałam. Był to David, chciał dowiedzieć się co ze mną, jak się czuje i w ogóle. Opowiedziałam mu o całym dniu. Rozmawialiśmy chyba z 2 godziny. Potem napisała Kate, popisałam z nią trochę ale już usypiałam więc napisałam że odezwę się jutro. Zasnęłam po 3.
Środa 16.01.2013
Obudziła mnie Pika liżąc mnie po twarzy. Było po 11. Podziękowałam jej że tak wcześnie mnie obudziła. Bo pewnie bym spała do 14. Spojrzałam na telefon i miałam kilka sms'ów. Od Justina, Davida i Kate. Odpisałam Kate i Dav następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie. Babcia siedziała w salonie i czytała książkę, przywitałam się z nią i poszłam zrobić sobie parówki. Pika usiadła na stole i patrzyła się jak jem, dałam jej trochę. Gdy zjadłam znów wróciłam na górę by się umyć i przebrać. Tym razem suczka musiała na mnie czekać. Gdy się ubrałam wzięłam Pike na ręce i wyszłam z domu. Śnieg już stopniał także mogłam ją puścić by szła za mną, ale wolałam najpierw jej kupić smycz. Przeszłyśmy się do miasta było po 13. Znalazłam sklep zoologiczny. Kupiłam smycz, poduszkę, zabawki i dobrą karmę. Gdy wracałam do domu spotkałam na mojej ulicy Justina. Podszedł do mnie, zaczął mówić.
- Hej Acacia, brakowało mi Cię, czemu nie odpowiadasz na moje sms'y? ani nie odbierasz telefonu? Martwię się o Ciebie, tęsknie strasznie, musisz mi to wybaczyć, Ona dała mi jakieś tabletki i to dla...
- Nie wymyślaj! - Przerwałam mu. łzy napłynęły mi do oczu.
Przytulił mnie i powiedział żebym dała mu szansę to wszystko wyjaśnić. Chciał tylko pół godziny. Podjęłam decyzję. A więc... CDN.

Następna część jutro lub pojutrze ;*
Komentujcie, chce wiedzieć jak się podoba :)
trochę dziwnie ta część wyszła ;c

6.2.13

Część 17.

Moim oczom ukazał się Justin opierający się o ścianę i Patricia która go całowała on ja tylko obmacywał po tyłku, piersiach, nogach. Spojrzałam na nich i powiedziałam tylko 'Miłej zabawy' i wybiegłam z jej willi. Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu. Wyłączyłam telefon i powiedziałam Babci żeby nikomu nie otwierała jeśli do mnie ktoś przyjdzie. Ale ona chciała wiedzieć o co chodzi, czemu płaczę, wszystko jej opowiedziałam a ona mnie przytuliła i powiedziała że jestem silna, po mamie i dam radę. Wszystko zganiała na Patricie, może to jej wina. Ale gdyby nie chciał to by się nie dał całować a tym bardziej by jej nie macał. Pobiegłam do siebie na górę i szlochałam całą noc w poduszkę. Była cała brudna na czarno od tuszu i mokra od łez. Tak bardzo mnie skrzywdził. Czułam jakby mi serce pękało. Zasnęłam po 4. Przebudziła mnie babcia o 14 i powiedziała że mam gościa. Spytałam kto? A ona odpowiedziała że Justina by nie wpuściła. To David. Wszedł do mojego pokoju a babcia wyszła. Szybko do niego pobiegłam i przytuliłam się. Ponownie zaczęłam płakać. Przytulał mnie, pocieszał tym iż Justin mnie kocha i to pewnie wszystko przez tą całą jego koleżaneczkę. Dał buziaka w policzek. Mówił wszystko aż mnie rozśmieszył. Włączył jakiś film. Położył się koło mnie na łóżku i pozwolił mi zasnąć w jego ramionach, było mi tak ciepło i wygodnie, dawno się tak nie czułam. Przebudziłam się o 18 gdy już było po filmie. Wytarł mi łzy i spytał jak się czuje. Martwił się o mnie. Wcześniej zadzwonił do swojej mamy i pytał czy może u mnie zostać. Zgodziła się. Moja Babcia też pozwoliła by przenocował. On mi bardzo pomaga. Jest jak brat. Miły, pomocny, opiekuńczy. Włączyłam telefon, tak jak polecił mi Dav. Miałam dużo wiadomości od Justina i nieodebranych połączeń. Nagle zadzwonił. Spytałam Davida czy odebrać. Powiedział bym odebrała. Justin zaczął mnie przepraszać i w ogóle. Ja się rozłączyłam nie chciałam tego słuchać. Znów zebrało mi się na łzy. Przez godzinę siedziałam wtulona w Davida i płakałam, nie rozumiałam tego jak on mógł mi to zrobić, przecież mógł sam iść a nie brać mnie żebym jeszcze na to patrzyła. Nadeszła noc, rozłożyłam materac koło łózka na którym spałby David i położyłam się w łóżku. Nic przez cały dzień nie jadłam. Gdy nagle mój kochany braciszek wszedł z kanapkami i kakao. Wypiłam i zjadłam kilka kanapek. Podziękowałam mu i położyłam się na łóżku. On przytulił mnie tyłem. Lecz przed spaniem myślałam o Justinie, czy mu to wybaczyć i że jutro szkoła. Ale jednak zrezygnuje z pójścia jutro do szkoły. Babcia pozwoliła. Popołudniu muszę jechać do mamy. David też nie idzie do szkoły, więc zostanie ze mną do popołudnia. Jest mega kochany, miło że mogę na niego liczyć. Zasnęłam.
Poniedziałek ;
Obudziłam się o 10, śniadanie leżało obok mnie. A Dav właśnie wyszedł z łazienki. Mówił mi że Jus stał pod moim oknem i krzyczał. Dobrze że go nie słyszałam. Powiedziałam że chce odpocząć od niego na tydzień i ogólnie od wszystkich. Przydało by mi się. Ten stres mnie zniszczył. Skończyłam jeść śniadanie i poszłam się umyć. Wróciłam ubrana w kremową bokserkę i dresy. Babcia przyszła mnie odwiedzić do pokoju. Przytuliła i pytała czy jedziemy do mamy dziś, czy może chce zostać w domu. Powiedziałam że ona może pojechać, ja chce zostać w domu na tydzień bez znajomych rodziny, prócz mnie i swojego pokoju. Pozwoliła mi nie chodzić przez tydzień do szkoły. Zeszłam z Dav'em na dół po lody i czekoladę. To pomaga na smutek, usiedliśmy i zaczęliśmy wcinać. David lodem umazał mi nos. Powiedziałam ' Zlizuj' i przejechał językiem po moim nosie. Dziwnie to wyglądało. Ale to było słodkie. Posiedzieliśmy stronę w kuchni a potem zaproponowałam mu grę w monopoly na rozluźnienie. Zgodził się. Pomaszerowaliśmy na górę i babcia przyniosła nam herbatę i babeczki które sama upiekła. Ale ona jest kochana. Tak się o mnie troszczy. Nie to co mama. Pograliśmy w ponopoly i pojedliśmy, potem miałam zamiar przeleżeć w łóżku godzinkę słuchając muzyki. On nadal przy mnie siedział, ja z moim chamskim charakterem a on jeszcze wytrzymywał. Nie rozumiem go w ogóle. Pograł trochę na xbox'sie a ja przesłuchałam muzyki. Było po 17. Musiał już lecieć bo za długo i tak już u mnie był. Odprowadziłam go do drzwi i pożegnałam buziakiem i przytuleniem. Dość długo staliśmy przytuleni. Ciągle mi szeptał do ucha bym się nie poddawała, że wszystko się ułoży. Że jestem silna. Aż w to uwierzyłam. Wyszedł a ja pomaszerowałam do Babci. Pogadać, jednak jej w domu nie było bo pojechała do mamy. A więc byłam sama. Włączyłam tv i oglądałam jakieś smutne filmy. Nie ma to jak pogarszać sobie humor, jak to ja. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Stała tam Kate. Moja znajoma z klasy. Wpuściłam ją pytając co tu robi. A ona mnie tylko przytuliła i powiedziała że wie co się stało. Zdziwiona spytałam skąd wie. Odpowiedziała że była na imprezie. Zaczęłyśmy gadać, powiedziała mi że po tym jak wyszłam Justin zaczął bluzgać na siebie że co on zrobił, mało co pod samochód nie wpadł jak biegł do mnie. Patricia zaczęła rozpowiadać że on mnie nie kocha. Zdziwiłam się, ale powiedziałam jej że on mnie zdradził i nie wiem jak mam mu to wybaczyć. Dużo rozmawiałyśmy. Było po 19 Babcia wróciła a Kate musiała już iść. Powiedziała że jutro wpadnie po szkolę z zeszytami i żebym nie siedziała sama. Podziękowałam i powiedziałam że będę na nią czekać. Pożegnałyśmy się buziaczkiem w policzek. Potem porozmawiałam jeszcze z babcią o mamie, powiedziała że czuje się lepiej. Niedługo się obudzi. Oby. Pobiegłam na górę i położyłam się w łóżku. Myślałam o Justinie, o tym jak go bardzo kocham i chce mu wybaczyć. Ale niech najpierw zrozumie co zrobił i jak mnie to boli. Babcia przyniosła mi kolację, zjadłam i poszłam spać.

Jak ta część się podoba? komentujcie, proszę! ;*
następna już wkrótce. :)

5.2.13

Część 16.

Obudziłam się po 7. Nareszcie piątek, jej jak się cieszę, może jakoś ciekawie spędzę ten weekend. Poleżałam w łóżku 15 minut i wstałam, poszperałam trochę w szafkach by znaleźć jakieś ciuchy. Położyłam je na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam poranną kąpiel, po umyciu, wytarłam się i założyłam czystą bieliznę, wysuszyłam i pokręciłam włosy, umalowałam oczy. Jakoś dziwnie że ładnie z rana wyglądałam, możliwe że to przez kąpiel. Wyszłam z łazienki i założyłam te ubrania. Babcia mnie zawołała na śniadanie, zeszłam. Naleśniki z nutellą. Zapowiada się świetny dzień. Napisałam Jussowi by wpadł do mnie wcześniej. Gdy wpychałam w siebie te kalorie przyszedł mój wybranek. Podzieliłam się z nim. Jedliśmy tak że on z jednej strony gryzł a ja z drugiej, tak romantycznie. Babci oczywiście przy tym nie było. Zabrałam go na górę i rzuciłam na łóżko. Miałam ochotę go tak namiętnie wycałować, zresztą mieliśmy jeszcze pół godziny do wyjścia. Sądziłam że mam nad nim władzę, jednak po chwili to on na mnie leżał i mnie wykorzystywał. Gilgotał, całował i nawet macał. Tak Juss to niezły zboczeniec. Po 15 minutach wyszliśmy jak gdyby nigdy nic. Poszliśmy specjalnie przez park, by iść dłuższą drogą, bo i tak do szkoły wcześniej wyszliśmy. Gdy już byliśmy przy szkole spotkałam Emi, szła z jakąś dziewczyną, śmiały się, rozmawiały. Tak samo jak ja kiedyś z nią, tak bardzo mi jej brakowało. Ale to ona przecież mnie pierwsza porzuciła. Przeszłam z Justinem koło nich obojętnie, tylko się przywitałam machając bez uśmiechu. W szkolę gdy staliśmy już pod salą podeszła do nas koleżanka Justina - Patricia, rozmawiali ze sobą jakieś 5 minut, a ja stałam jak głupia i tego wysłuchiwałam. Po chwili zaprosiła go na imprezę jutro wieczorem. Zgodził się. No ciekawie się zapowiada. Emi usiadła z inną dziewczyną z klasy. No fajnie, zaczyna mnie unikać. No więc ja usiadłam z takim Davidem. Jest bardzo sympatyczny, zawsze mamy dużo tematów do rozmów. Gadaliśmy na każdej lekcji. Powiedźmy że od zawsze mi się podobał. Ale ja mam Justina. Fajnie by było się z nim przyjaźnić. Znów lekcje minęły mi szybko, na przerwie zamiast stać z Justinem stałam z Davidem i się wygłupialiśmy. Każda dziewczyna patrzyła się na mnie takim wzrokiem jakby chciała mnie zabić. Bo co? bo rozmawiam z takim chłopakiem który wszystkim dziewczyną się podoba? Może i tak. Ale cóż. Justin przyszedł pod salę gdy już wychodziliśmy do domu, po szkole poszliśmy na lody, gadaliśmy trochę i wróciliśmy do domu. Odprowadził mnie pożegnał się czule i odszedł. Dostałam sms'a od Jussa iż bym się naszykowała na jutro do tej Patrici całej. Pisałam w tym czasie też z Davidem i też szedł na tą imprezę, zapowiadało się . Wieczór minął dobrze, z babcią przed tv dużo gadałyśmy i oglądałyśmy jakieś seriale. Wstałam koło 13, dość późno, zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, ale obiad już był na stole. Zjadłam i powróciłam do pokoju, wybrałam wyblakło-różową sukienkę z sercem wyciętym na plecach i czarne szpilki. Poszłam się umyć i naszykować, wyprostowałam włosy i się umalowałam. Siedziałam w bieliźnie, było po 15. Po chwili ktoś zapukał do mych drzwi. Ukazał się tam David. Dość skrępowana spytałam co on tu robi i zakryłam się ręcznikiem. Powiedział że nie muszę się zakrywać bo i tak mam perfekcyjną figurę. Podszedł i przywitał się buziakiem w policzek. Powiedziałam że wrócę za chwilkę, pobiegłam do łazienki i założyłam bokserkę i krótkie spodenki. Gdy wróciłam David podziwiał moje nogi. Było miło, ale przyszedł tylko po zeszyt z matematyki. Dałam mu go i poszedł ale powiedział iż spotkamy się na tym party. Pożegnałam się z nim. Za godzinę przyjdzie Justin i będziemy szli.. Przez cały czas leżałam na łóżku i myślałam o mym wybranku. 15 minut przed Jego przyjściem zaczęłam zakładać sukienkę. Zadzwonił dzwonek, założyłam buty i zeszłam. Patrzył na mnie i jego pierwszym słowem było 'Pięknie wyglądasz' Podziękowałam i odwzajemniłam komplement. On miał na sobie czarne rurki i białą koszulę z czarnym krawatem. Słodko wyglądał. Podszedł do mnie i przywitał się namiętnym pocałunkiem. Było po 17.30. Założyłam płaszcz i wyszliśmy. Takskówka podjechała pod dom i wsiedliśmy. Tam byliśmy już o równej 18. Otworzyła nam Patricia. Znów zaczęła rozmawiać z moim chłopakiem, mnie olała, przywitała się z nim buziaczkiem a mi nawet ręki nie podała, skoro tak to odeszłam od nich niech sobie rozmawiają. Stanęłam przy łazience. Gdy nagle podszedł do mnie Jacob. Wyglądał cudownie. Ciemna karnacja. Brąz włosy, czekoladowe oczy i łobuzierski uśmiech. Zaczęliśmy rozmawiać, w końcu zaproponował mi pójście z nim do pokoju w którym nie ma ludzi. Zgodziłam się. Popiłam z nim trochę wcześniej. Gdy weszliśmy usiadł koło mnie i przytulił. Trochę mnie tym zadziwił, ale nie kontrolowałam się zbytnio. Pogadałam z nim trochę, fajnie się rozmawiało, jak z bliską osobą, a znaliśmy się tylko ze szkoły. Dał mi buziaka w policzek. Trochę mnie speszył i powiedziałam żeby nie przesadzał bo mam chłopaka. Śmialiśmy się dużo, ale po godzinie musieliśmy wyjść bo ludzie by coś podejrzewali. Poszłam szukać mojego Juss'a były 3 piętra musiałam przejść cały dom by moją miłość znaleźć. Pomaszerowałam z parteru na samą górę. Poszukałam go tam, ale nie było go, więc zeszłam jedno piętro niżej. Zobaczyłam go. Siedział na kanapie koło niego 3 dziewczyny. A jedna mu siedziała na kolanach, we mnie coś buzowało, miałam ochotę ją iść wyciągnąć za te kudły. Ale chciałam zobaczyć co się jeszcze stanie. Patrzyłam na niego gdy nagle ktoś złapał mnie za tyłek, był to David, przywitał się buziaczkiem i zaczął ze mną rozmawiać. Powiedziałam mu o Jussie i o tych dziewczynach powiedział żebym lepiej uważała bo ludzie gdy popiją mogą nad sobą nie kontrolować. Chociaż Justin nie lubi zbytnio pić, więc nie wydaje mi się żeby coś. Gadałam z nim też o Jacobie. Usiedliśmy na krzesłach i długo rozmawialiśmy. Dostałam od niego klapsa w pupę, ale nikt nie widział. A to za to że za bardzo się wypięłam. A to niewychowany człowiek. Ale nie reagowałam bo alkohol robił swoje.. Powiedział że wpadnie do mnie w niedzielę wieczorem. Zgodziłam się. Justin znikł mi z oczu, wstałam i spojrzałam w stronę łazienki i zobaczyłam że wchodzi tam mój chłopak z Patricią. Moje serce zaczęło szybciej bić i mało co się nie udławiłam piciem. Szybko poszłam w tamtą stronę i po minucie otworzyłam drzwi od łazienki. Moje oczy się zaszkliły a ja ledwo oddychałam. Łzy mi zaczęły spływać po policzkach ponieważ to co zobaczyłam mnie zamurowało.

Następną część dodam jeśli ta wam się spodobała, a więc komentujcie:*
przepraszam że długo czekaliście. ;)

30.1.13

Część 15.

Pojechałyśmy taksówką do szpitala, zaprowadziłam Babcię do sali w której leżała mama.
Weszłyśmy do niej, podeszłam do mamy, kilka kosmyków włosów leżały na jej twarzy i widać było lekki uśmiech. Poprawiłam jej włosy, trzymając ją za rękę. Ścisnęła lekko moją dłoń. Poczułam się tak dobrze, jakby wiedziała że to ja. Przytuliłam się do niej i wyszeptałam do ucha iż ją kocham i czekam na jej powrót. Usiadłam na krzesełku i dałam dojść do niej Babci. Mało co nie płakała, nie chciała tego pokazać, by nie było widać że ledwo się trzyma. Ale ja wszystko widziałam, nie dało się tego przede mną ukryć. Jeszcze chwilę u niej przesiedziałyśmy i wyszłyśmy.
Na korytarzu spotkałam Pana Doktora, podeszłam podając dłoń i pytając -
- Jak z mamą? wie Pan może kiedy się obudzi?
- Witam Cię, to powinno potrwać jeszcze tydzień, może dwa.
- Naprawdę? - spojrzałam na Babcię i się uśmiechnęłam.
- Tak, wybaczcie mi, muszę już iść, mam dużo spraw do załatwienia, można przyjść odwiedzić Panią Clark już po weekendzie, spróbujemy zweryfikować kiedy by się obudziła.
- Dobrze, przyjdziemy w poniedziałek. - Odpowiedziała Panu Swift Babcia.
Pożegnałyśmy się i powędrowałyśmy w stronę wyjścia. Taxi czekała już na nas przed szpitalem, wsiadłyśmy i wróciłyśmy do domu. Było po 15, miałam dać znać Jussowi jak wrócę, więc złapałam za telefon i zadzwoniłam do niego. Odebrał. Rozmawialiśmy chwilę, zaproponował mi dziś kino, o 17. Zgodziłam się. Po rozłączeniu powiadomiłam babcię iż za półtorej godziny wychodzę do kina z chłopakiem. Dała mi trochę pieniędzy. Poszłam na górę założyć jakieś ciuchy na wyjście. Wybrałam ten strój. Układałam kilka minut włosy. Wróciłam na dół by coś wszamać. Postanowiłam zjeść kanapki z Nutellą, taki podwieczorek. Justin akurat w tym czasie wpadł, było w pół do 17. Podzieliłam się z nim kanapką, gdy zjedliśmy, ubraliśmy się i wybraliśmy się w stronę kina.
Chciałam iść na pieszo ponieważ i tak mamy jeszcze pół godziny a po za tym lubię z nim rozmawiać. Szliśmy spacerkiem przez park. Było ciemno. Uwielbiam tak z nim chodzić, tak mocno mnie wtedy trzyma lub przytula. Boi się że ktoś mnie mu zabierze. Tego by raczej nie zniósł. Stanęliśmy na środku parku, patrzył mi głęboko w oczy i lekko musnął moje wargi. Czułam się jak w niebie. Po chwili dostałam drugiego buziaka. Spytałam za co, powiedział że za to że istnieje. Zrobiło mi się ciepło w środku. Uśmiechnęłam się i ugryzłam go lekko w wargę. Podobało mu się, widać że chciał więcej, lecz musieliśmy się pośpieszyć bo za 10 minut film się zaczyna. Przyśpieszyliśmy. Nie chciał mi powiedzieć na jaki film idziemy. Bałam się że zabierze mnie na horror, nie cierpię horrorów. Oby o tym pamiętał. Była za 5 minut 17-asta. Kupiłam popcorn, cole i powędrowaliśmy w stronę sali. Film nazywał się ' Ps. Kocham Cię' . Super tytuł ciekawe czy tak samo super jest ten film - Pomyślałam.
Usiedliśmy na środku od razu zdjęłam kurtkę i usiadłam wygodnie, wybrał miejsce w których 2 siedzenia są połączone. Zaczęliśmy oglądać, on w tym czasie gdy oglądał bawił się moim pierścionkiem którego miałam na ręce. Uwielbiał to robić. Minęło 2 godziny, film się zakończył. Bardzo mi się podobał, dużo płakałam. Jus mnie ciągle przytulał i nieraz całował. Gdy wyszliśmy spytał jak było, odpowiedziałam że było bardzo miło, podobał mi się film i chętnie bym powtórzyła to kiedyś. Uśmiechnął się. Złapał za rękę i wróciliśmy do domu. Było po 20. Babcia spytała go czy nie został by na kolacji. Zgodził się. Odpowiedziała że niedługo będzie gotowa. Więc pomyśleliśmy że przyjdziemy za chwilę, pobiegliśmy do mojego pokoju. Włączył wolną muzykę. Staliśmy przez chwilę wtuleni w siebie. Złapał mnie i podniósł, położył na łóżku. Zaczął łaskotać a przy okazji całować moją szyje. Nie mogłam mu tego odmówić. W tym samym czasie mówił mi słodkie słówka do ucha. Po chwili z szyi doszedł do ust. Uwielbiałam moment w którym zaczynał mnie całować. Robił to z delikatnością i czułością. Ja bawiłam się jego włosami. były takie miękkie. Ta atmosfera nie trwała długo ponieważ do pokoju zapukała babcia z wiadomością iż kolacja gotowa. Zepsuła taką piękną atmosferę. Ale no cóż i tak ją kocham. Zeszliśmy na dół by zjeść to co przygotowała babcia. Frytki i sznycel. Usiadłam koło Justina. Jedną rękę miał pod stołem i smyrał palcami moją nogę. A mnie co chwile przechodziły dreszcze. Zjedliśmy pyszną kolacje i podziękowaliśmy. Powiedziałam babci iż Justin zostanie do 22. Mamy jeszcze jedną godzinę pomyślałam. Super! Wróciliśmy do pokoju. Tym razem tylko rozmawialiśmy i się przytulaliśmy. Było dużo śmiechu a tak że dokuczania. Uwielbiam słuchać tego jak się śmieje. Doprowadza mnie to do szaleństwa. Nadeszła 22. Juss musiał już iść bo jego mama zaczęła by się martwić. Powiedziałam żeby wpadł do mnie jutro o 8,20 bo do szkoły mieliśmy na 9. Na pożegnanie pocałował mnie czule i wyszedł z pokoju. Podeszłam jeszcze do okna patrząc jak odchodzi. Tak pięknie się ruszał. Jego chód był bardzo rozpoznawalny. Usiadłam przy biurku, musiałam odrobić lekcje, a przy okazji weszłam na laptopa. Zobaczyłam co się działo na facebook'u i zeszłam. Miałam mało zadane, trochę zadań z matmy i angielskiego. Odrobiłam wszystko. Położyłam się w łóżku, włączyłam muzykę i zasnęłam.

Jak wam podoba się ta część? :)
Następna już wkrótce!

28.1.13

Część 14.

Tak na początek to hej, mam do was ogromną sprawę, byłabym bardzo wdzięczna gdybyście zlajkowali tą stronę; A.Szymański // A i prowadzę photobloga, to tak jakby pamiętnik, więc proszę o dawanie lajków i ' fajne' --> 1 WPIS. :* dziękuje z góry wszystkim. <3
CZĘŚĆ 14; 
- Słucham?
-To ja Babcia Kristin, otworzysz mi drzwi?
- Pewnie, już biegnę.
Zbiegłam na dół by otworzyć babci drzwi, gdy ją zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się uśmiech, taki szczery, dawno tak się nie uśmiechałam. Wpadłam w jej ramiona, tak bardzo się za nią stęskniłam. Przez chwile stałyśmy tak  przytulone nieruchomo. Opowiem wam trochę o mojej babci, zawsze mogłam jej wszystko powiedzieć, nawet nikomu nie mówiła, była dla mnie jak przyjaciółka, ma tylko 57 lat. Sądzę iż jest młoda, nie wygląda na starą. To tyle o niej.
- Jezu wnusiu, ale wypiękniałaś!
- A Ty się w ogóle nie zmieniłaś przez te kilka lat! Jak Ty to robisz?
- Oj już nie przesadzaj.
Weszłyśmy do domu usiadłyśmy w salonie, zaczęłam babci mówić że może zająć pokój gościnny, rozpakować ciuchy. Pogadałyśmy trochę o mamie, babcia powiedziała że jutro mamę odwiedzimy. Poszła na górę by się wykąpać i w ogóle. Byłam taka ucieszona że ją widzę. U niej zawsze miałam wsparcie. Doczekałam się jej przyjazdu.
Było po 19 wróciłam do swojego pokoju, wygrzebałam pidżamę i bieliznę z szafy i przeszłam do łazienki. Włączyłam muzykę i tak leżałam. Nie wiem czemu ale miałam dobry nastrój, może to przez babcię. Pewnie tak.
Wykąpałam się ubrałam pidżamę i wyszłam, babcia mnie wołała na dół, zrobiła kolacje, była pyszna! Dużo rozmawiałyśmy, powiedziała że jutro od razu po szkole jedziemy do mamy! Ucieszyłam się.
- Babciu, idę spać, dobranoc.
- Dobranoc, kochaniutka.
Gdy już leżałam w łóżku chciałam napisać sms'a do Justina, jednak sms czekał na mnie.
' Pewnie nie odpisujesz bo babcia przyjechała no dobrze, rozumiem, a więc dobranoc, jutro rano wpadam do Ciebie o 7,20 i idziemy do szkoły, razem! Pamiętaj, buziaki :* ' ~ Misiaczek.
On jest taki słodki że aż nie da się tego opisać, jest taki opiekuńczy i miły.. Dobra idę spać, bo w końcu zaśpię. Obudziłam się o szóstej, usiadłam na łóżku i siedziałam przez 5 minut wpatrując się w jeden punkt. Przez chwile mało co nie zemdlałam, ale jakoś pomaszerowałam do łazienki przemyć twarz. Rozebrałam się, byłam w samej bieliźnie. Spodobało mi się moje ciało, tak się wpatrywałam w lusterko stojące w łazience, mój brzuch był płaski, a nogi chudziutkie, byłam taka chudziutka a piersi miałam. Dość dziwne. No więc przemyłam twarz, umalowałam rzęsy i zrobiłam sobie policzki na lekki róż. Przeszłam do szafy by coś założyć. Wyjęłam kremowy sweter za pupę i legginsy czarne. Założyłam te ciuchy i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Kanapki były naszykowane, śniadanie zresztą też. Kakao i kanapki z dżemem.
- Babciu, przez to jedzenie jeszcze przytyje! - zaśmiałam się.
- Oj przydało by Ci się troszkę, spasę cie przez ten czas co będę u Ciebie.
- No ale bez przesady, za chwile przyjdzie Justin, więc wpuść go do domu, ja idę wziąć torbę. Okay?
- Dobrze.
Za nim przyszłam z góry Justin siedział na kanapie i bawił się bryloczkiem.
- Jestem!
- No nareszcie, czekam już z 5 minut, ile można torbę brać?
- Oj bo musiałam...
Nie zdążyłam dokończyć zdania ponieważ Jus zaczął mnie całować.
- Ej, to tylko powitanie, po za tym Babcia gdzieś tu jest. - Wyszeptałam.
- Już przestaje. - spojrzał się ze smutną miną.
- Na mnie to nie działa, dobra chodźmy bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z domu, złapał mnie za rękę, szliśmy tacy zadowoleni, co chwila na mnie patrzył i się uśmiechał.
- co Ci tyle radości przynosi głupku?
- Ty, księżniczko.
Zaczęłam się śmiać.
- No i z czego się śmiejesz?
- Od kiedy Ty do mnie księżniczko mówisz? - Gorzej się śmiałam.
-Oj bo jak na Ciebie patrzę to widzę księżniczkę.
-Ale słodzisz! Masakra, szybciej chodź do tej szkoły, bo nie wytrzymam już z Tobą. - zażartowałam.
W szkolę jak zwykle dobrze, z Emilie mało gadałam. Co przerwa przychodził Jus i coś tam mamrotał.
Dryyyyń. Dzwonek na przerwę zadzwonił, ja już kończyłam lekcje. Justin akurat w tym samym czasie co ja.
Złapał mnie przy szatniach i mówi.
- To jak, mogę Cię dziś porwać na lody i spacer po szkole?
- Bardzo bym chciała ale jadę z Babcią do mamy, może jak wrócę? lub jutro?
- Eh, no niech będzie jutro, ale jak wrócisz od mamy to daj znać!
- Dobrze, dobrze.
Odprowadził mnie pod dom i pożegnał długim przytuleniem i buziakiem.
Weszłam do domu, pachniało pysznym obiadem.
- Ale ten twój chłopak to uroczy jest.
- Wiem babciu.
- I jaki miły.
- Też to wiem. - zaśmiałam się.
- Mogłaś go na obiad zaprosić.
-Następnym razem Babciu.
Usiadłam i zjadłam z nią obiad, po obiedzie odpoczęłam przy oglądaniu mojego ulubionego serialu. Minęła godzina i już ubierałyśmy się by jechać do mamy.

Następna część będzie szybciej, mam ferie więc raczej będę trochę szybciej dodawać.
Proszę nie pisać pod postem kiedy będzie następna część, bo to trochę wkurzające..
Niedługo będzie i tyle;)
Podobała wam się ta część? Oczekujecie czegoś w następnej?

22.1.13

Część 13.

Tak na początek, wszystkich ogromnie przepraszam że nic nie dodawałam przez kilka dni, ale cóż, nie miałam czasu by napisać, poprawie się, przepraszam naprawdę!

Obudziłam się. Juss jeszcze spał, spojrzałam a fona była 5;03, do szkoły mieliśmy na 8. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, przemyłam twarz, umalowałam się i pokręciłam włosy. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie dla nas, kilka kanapek i kakao. Zaniosłam na górę, Juss jeszcze spał, była 5;55 ale on i tak wstaje godzinę przed szkołą. Więc zostawiłam śniadanie i powróciłam do łazienki by założyć te właśnie ciuchy. Poprawiłam lekko makijaż, wróciłam by zjeść śniadanie, obudziłam Miśka by zjadł ze mną, ponieważ kakao może ostygnąć.
- Weź wstań, masz tu śniadanie, ja zjadłam. Pocałowałam go na pobudkę.
- Tak mnie możesz budzić codziennie. Uśmiechnął się.
Zjadł śniadanie było po 7. Ja poszłam na chwilę na laptopa, zrobiłam sobie kilka fotek kamerką z nudów. Była już 7,20 musieliśmy wychodzić. Padał śnieg.
- Ej Juss idziemy? - Zapytałam
- No idziemy. Zeszliśmy na dół ubrałam kurtkę i komin, założyłam buty i byłam gotowa do wyjścia, on też.
- Ej słonko, a gdzie masz czapkę? co Ty chcesz się przeziębić? - Założył mi czapkę i wyszliśmy. Przez całą drogę myślałam o tym co mi w szkolę mogą zrobić, boje się tej Kary, niby Juss ma z nią pogadać, ale nie sądzę że to coś załatwi. Tak bardzo się boje. Doszliśmy do szkoły, pod szkołą jak zawsze stali gangsterzy, Juss się z nimi znał, w końcu kiedyś się z nimi kumplował. Nie przeszkadzało im to że on zakładał rurki a oni dresy i tak go lubili, bo w końcu nie chodzi o strój tylko o osobowość. Przebrałam się razem z Justinem, zadzwonił dzwonek, podeszła do mnie Emi.
- Jak tam?
- Dobrze.
- kłamiesz.
- eh, no może. - Jus złapał mnie za rękę.
- Chodźcie odprowadzę was pod salę i pójdę do siebie. Uśmiechnął się.
- Każdy się na nas patrzył, że jesteśmy razem. Nie przeszkadzało mi to, ale było dość irytujące.
Gdy odprowadził mnie pod salę, dał buziaka w policzek i powiedział że musi iść.
Przechodziła koło mnie Kara, spojrzała się i przeszła dalej. -
-Ah ta zazdrość - powiedziała moja koleżanka z klasy, Anna.
- Jak widać, powiedziałam i zaczęłam się hihrać.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Przyszła Pani od Matmy. Usiadłam w ostatniej ławce z Emilie.
- Ej a tak serio to jak tam? nie kłam mnie.
- Źle, mama w śpiączce, dziś Babcia przyjeżdża, boje się o mamę.. Strasznie.
- Kurde! przykro mi, mogę Ci jakoś pomóc?
- Nie, nie trzeba.. dam radę, Juss mi pomaga.
- Eh, teraz ciągle ten Justin, już mnie nie potrzebujesz.
-Wydaje Ci się, potrzebuje, ale on.. ma dla mnie więcej czasu.
-Czyli ja dla ciebie czasu nie mam? a dzięki....
- No masz, ale jego mogę mieć na zawołanie
- Mnie też!
- Jakoś tego nie pokazałaś jak chciałam się spotkać przed sylwestrem.
- Oj miałam dużo zajęć, święta i w ogóle, przepraszam.
- No widzisz, a on się ze mną spotykał, chociaż mama potrzebowała jego pomocy.
-Dobra przepraszam, Jezu, ale nie mogę być na każde twoje zawołanie mam swoje życie!
-Wiem.
-No wiec o co ta spina?
- O to ze kurwa mam teraz najgorszy moment życia a ty to traktujesz jak by było to codziennością, ale dobra, daj spokój. Wsadziłam sobie słuchawki do uszu i oparłam się o ścianę i wsłuchałam się w piosenkę. ' 1D - Little things' . Po 15 min zadzwonił dzwonek wyszłam nie czekając na Emilie i poszłam pod salę, przechodziłam koło Kary, widać było ze chce wejść mi w drogę i dać mi z bara, jednak gdy we mnie weszła tak ją walnęłam barkiem że aż się wywaliła. Zaśmiałam się i odeszłam. Po chwili podbiegł do mnie Justin i spytał.
-Co to było? ile Ty masz siły! - zapytał zdziwiony.
- No mam trochę, ale jej nie używam.
- Czemu nie idziesz z Emi?
- Pokłóciłam się z nią, ona jest strasznie samolubna!
- O Jezu, chodź tutaj. - Przytulił mnie.
Odprowadził pod salę i czekał aż zadzwoni dzwonek, nie chciał by ktoś znów do mnie podchodził i coś gadał tylko by popsuć mi humor. Minęły wszystkie lekcje wróciłam do domu bez Justina, on miał jeszcze 2 lekcje. Była już 14,20 Babcia będzie o 17, bo pisała mi sms, teraz zostaje mi tylko zrobić coś do jedzenia odrobić lekcje i czekać na Babcię.
Zrobiłam sobie frytki i sznycla, niby się odchudzam ale cóż. Poszłam na górę jadłam obiad i odrabiałam lekcje.
Włączyłam  płytę Biebera 'Believe' w magnetofonie i położyłam się na kanapie myślałam o mamie. Pewnie jak przyjedzie Babcia to pojedziemy do mamy. Usłyszałam jak telefon mi wibrował na biurku. To była pewnie babcia!  Złapałam za telefon i odebrałam.

Następna część już w niedługo, nie wiem kiedy. :)
Czekam na komentarze!

15.1.13

Część 12.

Wyszłam z domu, gdy byłam już prawie przy domu Justina, podbiegła do mnie Kara, zaczęła się rzucać, wydzierać i mnie szarpać. Wyzywała mnie, nie wiedziałam o co jej chodzi, ludzie aż z okien wyglądali tak się wydzierała.
Na szczęście wyszedł z domu Justin złapał mnie za rękę i poszliśmy do niego. Kara darła się że jestem jakąś ' dzi*ka' szkoda że nie wiedziała kto to jest. Zrobiło mi się przykro, nigdy w życiu nikt mnie tak nie wyzywał.
Gdy staliśmy już w przedsionku Juss mnie przytulił, bardzo mocno, czułam że jestem bezpieczna. Ale nadal myślałam o tych wyzwiskach. Zaczął zdejmować mi szalik i czapkę, lubiłam gdy to robił. Kurtkę powiesiłam na haczyku i wybraliśmy się jego pokoju. Zostawiłam torbę do szkoły i torbę z ciuchami u niego.
- Justin, zejdź na dół, zjedźcie coś. - wykrzyczała Mama.
Miała miły głos, pewnie i była miłą Panią, oby mnie polubiła, nie chciałabym być dla kogoś wrogiem.
-Chodź Maleńka. - złapał mnie za rękę i zaciągnął na dół.
- Czemu masz takie lodowate ręce? - zapytał przejęty.
- Pewnie dlatego że mi zimno. - zadrżałam.
Staliśmy w kuchni, jego mama coś do niego mówiła, przytulił mnie od tyłu i jej słuchał, patrzyła się tak zadziwiająco, ja się nic nie odzywałam, było mi smutno, ale pokazywałam sztuczny uśmiech, nie chciałam żeby się bardziej martwił. Usiadłam przy stoję kuchennym a Juss robił jakieś kanapki. Zamyśliłam się o tym co będzie jutro w szkolę, przecież jak Kara do mnie podbiegnie i będzie chciała mi coś zrobić to sama nie wiem, chyba się rozbeczę. Tak, mam siłę ale boje jej się używać.
- Kochanie, to chcesz tą herbatę? czy wolisz kakao? ile razy mam pytać.
- Wybacz zapatrzyłam się i w ogóle, poproszę kakao.
- O czym tak myślisz?
- Ajj o niczym.
- No wiesz co? mi nie powiesz?
- Eh, no bo chodzi o Kare, boje się ze jutro znów podbiegnie w szkole i zacznie mnie szarpać, to mnie przeraża.
- Będę przy Tobie ciągle, pogadam z nią, albo inaczej się to załatwi, ale to już moje zmartwienie.
- Cholera, no dobra..
- Masz tu kakao i kanapki z dżemem truskawkowym, smacznego.
- Ty nie jesz?
- Jakoś mi się nie chce..
- No weź, zjedź, proszę. Dla mnie.
Usiadł blisko mnie. Patrzył mi się w oczy i zaczął jeść kanapkę, wyglądało to śmiesznie. Zaczęłam się śmiać, gdy nagle zaczął mnie gilgotać, mój śmiech zrobił się przeraźliwy i jeszcze głośniejszy.
-Przestań proszę, przestań. - krzyczałam, śmiejąc się.
- Ja mam doła, a Ty mnie rozśmieszasz, boże, z Tobą nigdy smutna nie mogę być?
- Chodzi o to że nie! - pokazał swoje białe ząbki.
Zjedliśmy kanapki, ja kakao zabrałam ze sobą, bo postanowiliśmy pooglądać film u niego w pokoju. Gdy już tam dotarliśmy powiedziałam mu że idę się umyć. Wzięłam ze sobą ręcznik i bieliznę a także pidżamę.
W łazience puściłam wodę do wanny i wlałam płyn, postanowiłam się zanurzyć. Rozebrałam się i gdy już była pełna wanna a w niej piana wślizgnęłam się do niej. Włączyłam muzykę na telefonie i relaksowałam się.
Po pół godzinie wyszłam z wanny, ubrałam się, wysmarowałam kremem, umyłam zęby i wyszłam do Jussa.
- Ja byłem u mamy w łazience i wziąłem prysznic, to jak, oglądamy film?
- Jasne, włącz coś. - położyłam się w łóżku. 
- To może... Wciąż ją kocham? - zaproponował.
- O świetny pomysł!
Położył się koło mnie, ja jak zwykle wtuliłam się w jego tors, on był taki gorący. Popatrzyłam mu się w oczy i dałam buziaka w policzek. Odwzajemnił. W połowie filmu zaczęłam płakać, taki był smutny. Spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę i się zaśmiał.
- Nie dam Ci buziaka na dobranoc i ciekawe czy nadal Ci będzie do śmiechu.
- Oj no przepraszam, dobra będę płakać jak Ty, tak łeeee, łeee.
- No wiesz co!? kopnij się w dupę idę spać. Dobranoc. - pokazałam wrogą minę, a w środku sikałam ze śmiechu.
- Acacia, nie no, chodź tu, przytul się, przepraszam Laleeeczko.
- Teraz to laleczko, pff'a.
Przytulił się do mnie, dał buziaka w policzek.
- To jak wybaczysz mi?
- Nie da się na Ciebie długo gniewać, ponownie się w niego wtuliłam i zasnęłam.

Następna część bodajże będzie jutro. ;)
Podobało się? Czekam na wasze komentarze! :)

12.1.13

Część 11.

- Co jej jest?! - zakrzyczałam, a łzy w oczach.
- Miała wstrząs mózgu, zapadła w śpiączkę, nie wiemy kiedy się obudzi, może to trwać nawet kilka tygodni.
- Co? jak to? przecież.. ona musi się obudzić!
- obudzi się, tylko nie wiadomo kiedy, spokojnie Acacia.
- Mogę ją zobaczyć? - trzymałam mocno rękę Jussa.
- Dobrze, chodź za mną.
- On idzie ze mną! - wypowiedziałam głośno.
- to chodźcie.
Gdy weszliśmy do sali podeszłam do mamy, od razu ją przytuliłam, ona spała, nie wiedziałam kiedy się obudzi, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, to wszystko mnie przerastało. Ciągła myśl w głowie mnie zabijała, a co jeśli się nie obudzi? Co wtedy będzie? jak ja sobie bez niej poradzę?
- Proszę pana, może mnie pan zapewnić że pani Clark się obudzi? - powiedział Justin.
- Tak, obudzi się, ale nie wiemy kiedy to nastąpi. - odpowiedział zamartwiony.
- Dobrze.. Dziękuje. - Odpowiedział.
Mama była cała blada, pełno przewodów było do niej przypięte, na twarzy widniał lekki uśmiech, trzymałam ją za rękę i płakałam. Siedzieliśmy tam koło godziny.
- Musicie już wyjść, wizyty się już skończyły.
- Co? ale jak to.. - Powiedziałam.
- Musicie iść, następna wizyta dopiero w weekend, jest środa, także wytrzymasz, dziecinko, do widzenia.
- Dobrze, do widzenia. - wyszliśmy z sali. Zeszliśmy na dół i zadzwoniłam po taksówkę, czekaliśmy chwilę aż przyjedzie.
Misiek, jedziemy do domu? Czy Ty wracasz do siebie?
- Jadę do Ciebie, zwariowałaś że zostawię Cię w takiej sytuacji?
- Eh, no dobrze to jedziemy do mnie.
Gdy wróciliśmy do domu była 14, położyłam się na łóżku i przytuliłam do Jussa, było mi zimno. Zamknęłam oczy. Usnęłam. Przebudziłam się koło 18 a On nadal koło mnie leżał, patrzył się na mnie i kręcił mi włosy palcem. Tak lekko że nawet tego nie czułam, wpatrywał się w moje oczy, jakby widział tam krainę szczęścia, był mną zachwycony. Widać że mnie kochał, nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Bawiłam się jego włosami, były takie miękkie.
Przysunął się i dał mi buziaka, oddałam mu tym samym. Uśmiechnął się. Pokazał swoje piękne ząbki. Przybliżył mnie do siebie i muskał moją szyje. Było piękne chociaż w tamtej chwili, jednak po krótkim czasie musiałam wrócić do szarej rzeczywistości.
- Juss, muszę zadzwonić do dziadków, muszą przyjechać, nie mam z kim zostać, a po za tym jutro do szkoły..
- Dziś możesz przyjść do mnie, pogadam z mamą.
- Dobrze, to chwila za dzwonie do babci.
Justin wtedy poszedł do łazienki jak to on mówi 'załatwić te swoje męskie potrzeby'.
- Hej babciu, to ja Acacia.
- O wnusia dzwoni, coś się stało? masz jakiś dziwny głos.
- Tak.. mama jest w szpitalu.
- Co? jak to się stało?
- Wczoraj miała wypadek, jest w śpiączce, ma wstrząs mózgu, nie wiem kiedy się obudzi, mogłabyś przyjechać?
- Pewnie Acacia, tylko nie wiem na kiedy będę, a Ty pewnie jutro do szkoły idziesz..
- Ale dziś idę spać do Justina, mojego chłopaka, by nie zostać sama w domu.
- Na pewno tam będzie bezpiecznie? Dziś zamówię bilet, jutro wieczorem powinnam już być. Będę sama, dziadka tutaj zostawię.
- Tak na pewno.. Dobrze, to papa, do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Juss wyszedł z łazienki, usiadł koło mnie, obiął ramieniem i spytał.
- co mówiła?
- Że jutro na wieczór już tu będzie, a dziś mogę iść do Ciebie.. ale
- Ale co?
- Twoja mama się zgodzi?
- Pewnie! Ona jest miła, na pewno się zgodzi, a po za tym pozna sytuacje, będzie musiała się zgodzić.
- Dobra, to może idź z nią pogadaj, a ja trochę w tym domu ogarnę żeby jutro babcia normalnie tu weszła i nie narzekała, naszykuję się do szkoły i spakuje ciuchy na jutro, to przyjdę za jakąś godzinę?
- Nieee, jak z mamą pogadam to dam znać i przyjdziesz.
- Okay, to idź, papa. - Przytuliłam się do niego.
- No baj skarbie. - Lekko mnie pocałował.
Gdy wyszedł od razu wzięłam się za sprzątanie domu, najpierw wzięłam się za pokój, po ścielałam łóżko, wyniosłam kubki po kakao lub herbacie, kilka talerzyków i słoika z nutellą, zasunęłam też roletę. W łazience ogarnęłam ręczniki i ciuchy wsadziłam do kosza na pranie. Zeszłam na dół w kuchni wszystko wrzuciłam do zmywarki. W salonie złożyłam kanapę. Wróciłam do pokoju by spakować się do szkoły. Wzięłam kilka ciuchów do torby i zajrzałam do tel, w tym samym momencie przyszedł mi sms od Jussa bym przychodziła i że jego mama się zgodziła z miłą chęcią. Wyszłam z domu, gdy byłam już prawie przy domu Justina, podbiegła do mnie Kara, zaczęła się rzucać, wydzierać i mnie szarpać. CDN.

Przepraszam że ta część tak późno dodana, ale nie byłam w stanie napisać jej wczoraj, bardzo przepraszam.
Podoba się? czekam na waszą recenzje i komentarze! :) Miłej niedzieli. :3
Następna część już w poniedziałek, bo w niedziele nie dodaje postów.
DAJCIE LIKE PROSZĘ. - [KLIKNIJ TU]

9.1.13

Część 10.

Zanim przeczytacie dacie lajka ? - Rozum zasypia gdy budzi się miłość. - Stronka na fb. :)
 Wieczór z Emilie :
Jacy wy jesteście słodcy! - Powiedziała Emi.
- wiem przecież, bo to my! to jak dzwonisz do mamy? nie chce zostawać dziś sama.
- Wole pójść i spytać, bo przez telefon mi nie pozwoli.
- Okay, a ja ogarnę w domu trochę i zrobię coś do jedzenia, masz 10 zł kup po drodzę jakieś chipsy.
- Spoczko foczko, trzymaj się. - pożegnała się ze mną buziaczkiem i poszła.
Dużo myślałam po jej wyjściu, o tym że dobrze że się odezwała, dobrze że o mnie pamiętała, byłam szczęśliwa z tego, ale po drugiej stronie było piekło, mama w szpitalu, nie wiem co z nią jest, taty nie ma, same wypadki.
Chciałam już dziś pojechać do mamy, ale ten lekarz. Zdenerwował mnie, bardzo.
Siedziałam w pokoju i tak o tym myślałam, wstałam z fotela, zajrzałam do szafy, chciałam przejrzeć ciuchy, by o czymś innym pomyśleć, ale nie dało rady, wybrałam dużo ciuchów w których nie chodzę, postanowiłam że oddam biedniejszym. Postanowiłam iż zrobię coś do jedzenia na ciepło, nie mogę żywić się samymi słodyczami, chipsami i kanapkami. Gdy byłam już w kuchni zabrałam się za robienie spagetti, to najlepiej mi wychodziło, włączyłam radio a w nim leciało ' Adele - Someone like you ' ta piosenka jest świetna, od razu przypomniały mi się czasy z mamą, gdy jechałyśmy autem i ta piosenka ukazała się w radiu, od razu zaczęłyśmy to śpiewać i się śmiać.
Ugotowałam makaron i przygotowałam sos, wymieszałam wszystko, miałam już zacząć jeść ale zadzwonił telefon.
- Hej Acacia, zostawiłem u Ciebie portfel, mógłbym przyjść go odebrać?
- Jasne Juss, wpadaj jeśli chcesz, mam spagetti i czekam na Emi.
- No okay, za 5 minut będę.
Rozłączyłam się, miałam już prawie jedzenie w buzi, gdy znów coś zadzwoniło, tym razem były to drzwi, przyszła Emi.
- no wchodź po co dzwonisz? - wydarłam się, patrząc w okno.
- Jestem, mama pozwoliła, kupiłam chipsy. O jesz spagetti, daj trochę.
- Nałóż sobie! co ja jestem.
- Jestem gościem ty mi nałóż.
- Weź przestań, daj mi zjeść spokojnie, zaraz przyjdzie Juss by wziąć portfel i poczęstuje go spagetti.
- hahahahaha, sądzisz że on to zje?
- dobre robię spagetti! jak ci coś nie pasuje to nie jedź. - wkurzyłam się.
- Żartuje przecież, jest pyszne.
- Teraz to kłamiesz.
Przerwał nam rozmowę Juss wchodzący do mnie do domu.
- Wróciłem, wiedziałem że tu go zostawiłem!
- Juss tutaj jesteśmy. - powiedziałam.
- Okay, już idę, o widzę że znów zrobiłaś to wyśmienite spagetti.
- No zrobiłam. - uśmiechnęłam się.
Podszedł dał mi buziaka w policzek i poszedł sobie nałożyć.
Gdy już wszyscy zjedliśmy było po 21, Juss już wychodził a Emi się rozpakowywała z jedzenia i ciuchów na zmianę.
- Dobra ja się zbieram, nie będę wam przeszkadzał, do zobaczenia dziewczyny.
- Cześć chłopaku. - Opowiedziałyśmy. Podszedł i przytulił mnie a Emilii podał ręke.
- Dobra to co robimy? - spytałam.
- Nie wiem, można obejrzeć jakąś komedie, lub romantyczny jakiś film.
- Sądzę że LOL będzie najlepszy. Dużo o nim słyszałam.
- Dobra, to włącz wszystko a ja pójdę po jedzenie.
Gdy pobiegła do kuchni, ja włączyłam dvd i wsadziłam płytę z LOL'em, rozłożyłam kanapę i położyłam poduszki razem z kocem, zgasiłam światło i położyłam się. Emi weszła gdy zaczynał się film, przyniosła 2 miski z chipsami podała mi jedną, zaczęłyśmy jeść i komentować film, gdy była już połowa Emilie usnęła, a ja oglądałam do końca. Płakałam na filmie, chociaż to było u mnie nie spotykane. Wyłączyłam wszystko i ponownie się wsunęłam się do Emilie.
Myślałam o mamie przed zaśnięciem, włączyłam piosenkę w telefonie - Adele. I zasnęłam.

Następnego dnia; <Środa>
Emilie, wstawaj już 11, muszę jechać do szpitala.
- No okay, już wstaję.
Gdy już się ogarnęłyśmy, umyłyśmy, posprzątałyśmy, Emi musiała iść bo mama do niej dzwoniła.
- Dobra ja lecę, dobrze się bawiłam, do zobaczenia jutro w szkolę. Papa - pożegnała się buziaczkiem.
- No hej.
Od razu po jej wyjściu zadzwoniłam po Jussa, by pojechał ze mną do szpitala. Zgodził się.
Po godzinie był już u mnie naszykowany, ja też, wyszliśmy, zadzwoniłam po taksówkę.
- Gdzie jedziemy?
- Do Hospital of Saint Stephen.
- Dobrze.
Gdy dojechaliśmy, jak najszybciej chciałam wejść zobaczyć mamę, w jakim jest stanie.
- Panie doktorze! mogę wejść do mamy?
- Najpierw musimy porozmawiać.
- Dobrze, co jest mojej mamie? jak się czuje?
- Mogę powiedzieć tylko tyle iż szybko stąd nie wyjdzie.
- Co jej jest?! - zakrzyczałam, a łzy miałam w oczach. CDN.

Następna część już za 2 dni! ;) - komentujcie.