Zanim przeczytacie dacie lajka ? - Rozum zasypia gdy budzi się miłość. - Stronka na fb. :)
Wieczór z Emilie :
Jacy wy jesteście słodcy! - Powiedziała Emi.
- wiem przecież, bo to my! to jak dzwonisz do mamy? nie chce zostawać dziś sama.
- Wole pójść i spytać, bo przez telefon mi nie pozwoli.
- Okay, a ja ogarnę w domu trochę i zrobię coś do jedzenia, masz 10 zł kup po drodzę jakieś chipsy.
- Spoczko foczko, trzymaj się. - pożegnała się ze mną buziaczkiem i poszła.
Dużo myślałam po jej wyjściu, o tym że dobrze że się odezwała, dobrze że o mnie pamiętała, byłam szczęśliwa z tego, ale po drugiej stronie było piekło, mama w szpitalu, nie wiem co z nią jest, taty nie ma, same wypadki.
Chciałam już dziś pojechać do mamy, ale ten lekarz. Zdenerwował mnie, bardzo.
Siedziałam w pokoju i tak o tym myślałam, wstałam z fotela, zajrzałam do szafy, chciałam przejrzeć ciuchy, by o czymś innym pomyśleć, ale nie dało rady, wybrałam dużo ciuchów w których nie chodzę, postanowiłam że oddam biedniejszym. Postanowiłam iż zrobię coś do jedzenia na ciepło, nie mogę żywić się samymi słodyczami, chipsami i kanapkami. Gdy byłam już w kuchni zabrałam się za robienie spagetti, to najlepiej mi wychodziło, włączyłam radio a w nim leciało ' Adele - Someone like you ' ta piosenka jest świetna, od razu przypomniały mi się czasy z mamą, gdy jechałyśmy autem i ta piosenka ukazała się w radiu, od razu zaczęłyśmy to śpiewać i się śmiać.
Ugotowałam makaron i przygotowałam sos, wymieszałam wszystko, miałam już zacząć jeść ale zadzwonił telefon.
- Hej Acacia, zostawiłem u Ciebie portfel, mógłbym przyjść go odebrać?
- Jasne Juss, wpadaj jeśli chcesz, mam spagetti i czekam na Emi.
- No okay, za 5 minut będę.
Rozłączyłam się, miałam już prawie jedzenie w buzi, gdy znów coś zadzwoniło, tym razem były to drzwi, przyszła Emi.
- no wchodź po co dzwonisz? - wydarłam się, patrząc w okno.
- Jestem, mama pozwoliła, kupiłam chipsy. O jesz spagetti, daj trochę.
- Nałóż sobie! co ja jestem.
- Jestem gościem ty mi nałóż.
- Weź przestań, daj mi zjeść spokojnie, zaraz przyjdzie Juss by wziąć portfel i poczęstuje go spagetti.
- hahahahaha, sądzisz że on to zje?
- dobre robię spagetti! jak ci coś nie pasuje to nie jedź. - wkurzyłam się.
- Żartuje przecież, jest pyszne.
- Teraz to kłamiesz.
Przerwał nam rozmowę Juss wchodzący do mnie do domu.
- Wróciłem, wiedziałem że tu go zostawiłem!
- Juss tutaj jesteśmy. - powiedziałam.
- Okay, już idę, o widzę że znów zrobiłaś to wyśmienite spagetti.
- No zrobiłam. - uśmiechnęłam się.
Podszedł dał mi buziaka w policzek i poszedł sobie nałożyć.
Gdy już wszyscy zjedliśmy było po 21, Juss już wychodził a Emi się rozpakowywała z jedzenia i ciuchów na zmianę.
- Dobra ja się zbieram, nie będę wam przeszkadzał, do zobaczenia dziewczyny.
- Cześć chłopaku. - Opowiedziałyśmy. Podszedł i przytulił mnie a Emilii podał ręke.
- Dobra to co robimy? - spytałam.
- Nie wiem, można obejrzeć jakąś komedie, lub romantyczny jakiś film.
- Sądzę że LOL będzie najlepszy. Dużo o nim słyszałam.
- Dobra, to włącz wszystko a ja pójdę po jedzenie.
Gdy pobiegła do kuchni, ja włączyłam dvd i wsadziłam płytę z LOL'em, rozłożyłam kanapę i położyłam poduszki razem z kocem, zgasiłam światło i położyłam się. Emi weszła gdy zaczynał się film, przyniosła 2 miski z chipsami podała mi jedną, zaczęłyśmy jeść i komentować film, gdy była już połowa Emilie usnęła, a ja oglądałam do końca. Płakałam na filmie, chociaż to było u mnie nie spotykane. Wyłączyłam wszystko i ponownie się wsunęłam się do Emilie.
Myślałam o mamie przed zaśnięciem, włączyłam piosenkę w telefonie - Adele. I zasnęłam.
Następnego dnia; <Środa>
Emilie, wstawaj już 11, muszę jechać do szpitala.
- No okay, już wstaję.
Gdy już się ogarnęłyśmy, umyłyśmy, posprzątałyśmy, Emi musiała iść bo mama do niej dzwoniła.
- Dobra ja lecę, dobrze się bawiłam, do zobaczenia jutro w szkolę. Papa - pożegnała się buziaczkiem.
- No hej.
Od razu po jej wyjściu zadzwoniłam po Jussa, by pojechał ze mną do szpitala. Zgodził się.
Po godzinie był już u mnie naszykowany, ja też, wyszliśmy, zadzwoniłam po taksówkę.
- Gdzie jedziemy?
- Do Hospital of Saint Stephen.
- Dobrze.
Gdy dojechaliśmy, jak najszybciej chciałam wejść zobaczyć mamę, w jakim jest stanie.
- Panie doktorze! mogę wejść do mamy?
- Najpierw musimy porozmawiać.
- Dobrze, co jest mojej mamie? jak się czuje?
- Mogę powiedzieć tylko tyle iż szybko stąd nie wyjdzie.
- Co jej jest?! - zakrzyczałam, a łzy miałam w oczach. CDN.
Następna część już za 2 dni! ;) - komentujcie.
zamuliłaś xd za 2 dni? ;d nie wytrzymam xd / kaala ;d
OdpowiedzUsuńDodaj kolejną jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńcoooo? az 2 dni -,- ?
OdpowiedzUsuńNo ta część taka trochę smętna :/
OdpowiedzUsuńa tak ogólnie to fajne opowiadanko :P
Wiem, ale nie mogłam tego ominąć, bo znów jakaś dziewczyna by pisała że zapomniałam o tym albo że to ominęłam, więc.. dzięki.
UsuńHej. Świetnie piszesz! Kiedy następna część? Juz nie mogę się doczekać .. :D
OdpowiedzUsuńTrochę zamulilas chyba, wczoraj miałas dodać kolejną część....
OdpowiedzUsuńWiem, nie byłam wstanie dodać. Sorczi.
UsuńJprdl ciesz sie ze wg napisala Dosia jesli mozna :D zajebiscie piszesz kocham cie po prostu haha<3 / vanessa
Usuń