- Co jej jest?! - zakrzyczałam, a łzy w oczach.
- Miała wstrząs mózgu, zapadła w śpiączkę, nie wiemy kiedy się obudzi, może to trwać nawet kilka tygodni.
- Co? jak to? przecież.. ona musi się obudzić!
- obudzi się, tylko nie wiadomo kiedy, spokojnie Acacia.
- Mogę ją zobaczyć? - trzymałam mocno rękę Jussa.
- Dobrze, chodź za mną.
- On idzie ze mną! - wypowiedziałam głośno.
- to chodźcie.
Gdy weszliśmy do sali podeszłam do mamy, od razu ją przytuliłam, ona spała, nie wiedziałam kiedy się obudzi, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, to wszystko mnie przerastało. Ciągła myśl w głowie mnie zabijała, a co jeśli się nie obudzi? Co wtedy będzie? jak ja sobie bez niej poradzę?
- Proszę pana, może mnie pan zapewnić że pani Clark się obudzi? - powiedział Justin.
- Tak, obudzi się, ale nie wiemy kiedy to nastąpi. - odpowiedział zamartwiony.
- Dobrze.. Dziękuje. - Odpowiedział.
Mama była cała blada, pełno przewodów było do niej przypięte, na twarzy widniał lekki uśmiech, trzymałam ją za rękę i płakałam. Siedzieliśmy tam koło godziny.
- Musicie już wyjść, wizyty się już skończyły.
- Co? ale jak to.. - Powiedziałam.
- Musicie iść, następna wizyta dopiero w weekend, jest środa, także wytrzymasz, dziecinko, do widzenia.
- Dobrze, do widzenia. - wyszliśmy z sali. Zeszliśmy na dół i zadzwoniłam po taksówkę, czekaliśmy chwilę aż przyjedzie.
Misiek, jedziemy do domu? Czy Ty wracasz do siebie?
- Jadę do Ciebie, zwariowałaś że zostawię Cię w takiej sytuacji?
- Eh, no dobrze to jedziemy do mnie.
Gdy wróciliśmy do domu była 14, położyłam się na łóżku i przytuliłam do Jussa, było mi zimno. Zamknęłam oczy. Usnęłam. Przebudziłam się koło 18 a On nadal koło mnie leżał, patrzył się na mnie i kręcił mi włosy palcem. Tak lekko że nawet tego nie czułam, wpatrywał się w moje oczy, jakby widział tam krainę szczęścia, był mną zachwycony. Widać że mnie kochał, nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Bawiłam się jego włosami, były takie miękkie.
Przysunął się i dał mi buziaka, oddałam mu tym samym. Uśmiechnął się. Pokazał swoje piękne ząbki. Przybliżył mnie do siebie i muskał moją szyje. Było piękne chociaż w tamtej chwili, jednak po krótkim czasie musiałam wrócić do szarej rzeczywistości.
- Juss, muszę zadzwonić do dziadków, muszą przyjechać, nie mam z kim zostać, a po za tym jutro do szkoły..
- Dziś możesz przyjść do mnie, pogadam z mamą.
- Dobrze, to chwila za dzwonie do babci.
Justin wtedy poszedł do łazienki jak to on mówi 'załatwić te swoje męskie potrzeby'.
- Hej babciu, to ja Acacia.
- O wnusia dzwoni, coś się stało? masz jakiś dziwny głos.
- Tak.. mama jest w szpitalu.
- Co? jak to się stało?
- Wczoraj miała wypadek, jest w śpiączce, ma wstrząs mózgu, nie wiem kiedy się obudzi, mogłabyś przyjechać?
- Pewnie Acacia, tylko nie wiem na kiedy będę, a Ty pewnie jutro do szkoły idziesz..
- Ale dziś idę spać do Justina, mojego chłopaka, by nie zostać sama w domu.
- Na pewno tam będzie bezpiecznie? Dziś zamówię bilet, jutro wieczorem powinnam już być. Będę sama, dziadka tutaj zostawię.
- Tak na pewno.. Dobrze, to papa, do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Juss wyszedł z łazienki, usiadł koło mnie, obiął ramieniem i spytał.
- co mówiła?
- Że jutro na wieczór już tu będzie, a dziś mogę iść do Ciebie.. ale
- Ale co?
- Twoja mama się zgodzi?
- Pewnie! Ona jest miła, na pewno się zgodzi, a po za tym pozna sytuacje, będzie musiała się zgodzić.
- Dobra, to może idź z nią pogadaj, a ja trochę w tym domu ogarnę żeby jutro babcia normalnie tu weszła i nie narzekała, naszykuję się do szkoły i spakuje ciuchy na jutro, to przyjdę za jakąś godzinę?
- Nieee, jak z mamą pogadam to dam znać i przyjdziesz.
- Okay, to idź, papa. - Przytuliłam się do niego.
- No baj skarbie. - Lekko mnie pocałował.
Gdy wyszedł od razu wzięłam się za sprzątanie domu, najpierw wzięłam się za pokój, po ścielałam łóżko, wyniosłam kubki po kakao lub herbacie, kilka talerzyków i słoika z nutellą, zasunęłam też roletę. W łazience ogarnęłam ręczniki i ciuchy wsadziłam do kosza na pranie. Zeszłam na dół w kuchni wszystko wrzuciłam do zmywarki. W salonie złożyłam kanapę. Wróciłam do pokoju by spakować się do szkoły. Wzięłam kilka ciuchów do torby i zajrzałam do tel, w tym samym momencie przyszedł mi sms od Jussa bym przychodziła i że jego mama się zgodziła z miłą chęcią. Wyszłam z domu, gdy byłam już prawie przy domu Justina, podbiegła do mnie Kara, zaczęła się rzucać, wydzierać i mnie szarpać. CDN.
Przepraszam że ta część tak późno dodana, ale nie byłam w stanie napisać jej wczoraj, bardzo przepraszam.
Podoba się? czekam na waszą recenzje i komentarze! :) Miłej niedzieli. :3
Następna część już w poniedziałek, bo w niedziele nie dodaje postów.
DAJCIE LIKE PROSZĘ. ♥ - [KLIKNIJ TU] ♥
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. : )) . Zajebiste wręcz *.* . Czekam na ciąg dalszy. : **. Pozdrawiaam. : DD / A.
OdpowiedzUsuńFajne *.* ciekaaaawe o co chodzi Karze ;x /K
OdpowiedzUsuńkiedy następna część?
OdpowiedzUsuńDojeba ne Opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część ;):**
Zajebiste *.* dawaj dalej ;) ;**
OdpowiedzUsuńMamy poniedzialek a opowiadania jeszcze nie ma :/!
OdpowiedzUsuńNo kurczaczki, w poniedziałek miał być ciąg dalszy, a mamy już wtorek i nie widzę ciągu dalszego.!? :// / A.
OdpowiedzUsuń